Prądu miało nie być do 16, a przyszedł w końcu po 18. Praktycznie przez cały dzień coś jadłam, w międzyczasie tylko przeglądając gazety i czytając wreszcie "Konrada Wallenroda". Kiedy było już za ciemno, żeby robić cokolwiek innego, z czystej przyzwoitości wsiadłam na rowerek stacjonarny i prawie dojechałam na nim do Krakowa. Przez najbliższe dwa dni będę na szczęście jeszcze w domu. Ale, ale! Teraz pierwsza część "szpitalnych opowieści" (wiem, że gdybym chciała napisać wszystko za jednym razem, pewnie nikt nie dotrwałby do końca posta (;). W tym całym zamieszaniu kompletnie zapomniałam o tym, kogo spotkałam w klinice, kiedy czekałam w kolejce na rejestrację. Stoimy z mamą już dobrą godzinę, ojciec w tym czasie odpala już kolejnego papierosa na zewnątrz, kolejka za nami się wydłuża, a przed nami osób wciąż nie ubywa. Wszyscy znudzeni, zmęczeni czekaniem, nie okazują większego zainteresowania tym, co dzieje się wokół. I w tym momencie z z gabinetu położniczo-ginekogicznego wychodzi kto? Joanna Horodyńska! Taka sama jak w telewizji czy na Pudelku - w takich samych trendy ciuchach, tak samo brzydka. Natychmiast cała sala się ożywiła, a wśród czekających rozgorzały szepty. Niewiele z nich zrozumiałam, ale nie trudno było się domyślić, czego dotyczą - do moich uszu cały czas docierało tylko nazwisko Horodyńska. Żeby oszczędzić sobie wstydu już nawet nie odzywałam się do mamy, ale po wymianie "porozumiewawczych" spojrzeń wiedziałam, że ona też ją rozpoznała. Haha, teraz zastanawiam się tylko, w jakim celu tam była. Kto wie, może powinnam zadzwonić do jakiejś gazety z tą informacją? :D O ile ktoś mnie już nie ubiegł, bo pewnie nie tylko ja odczuwam potrzebę nagłego zastrzyku gotówki przez świętami.
Jak się nie śpi to się je,
Wczorajszy dzień upłynął w rytm właśnie tej melodii. Wspomnienie dzieciństwa, a tekst tak prawdziwy i w moim przypadku ciągle aktualny.
Jak się nie śpi to się je,
jak się nie je to się ziewa.
Gdy się ziewa spać się chce.
Z nudów żyć się odechciewa!
Wczorajszy dzień upłynął w rytm właśnie tej melodii. Wspomnienie dzieciństwa, a tekst tak prawdziwy i w moim przypadku ciągle aktualny.
To miałaś ciekawą wizytę w klinice ;p
OdpowiedzUsuńPyszne te placki, wyglądają super:)
o proszę nawet w takim miejscu może zdarzyć się coś ciekawego;)
OdpowiedzUsuńa śniadanko palce lizać, mniam;)
To nie było Ci nudno :D Moja siostra kiedyś widziała Tomasza Jacyków i Wojewódzkiego :D
OdpowiedzUsuńA placuszkami mogłabys się podzielić :D
A ja tej pani nwet nie kojarzę ;) ale od miesiaca nie widziałam tv na oczy, nawet lepiej ;) oj porwałabym Ci takiego placucha ;)
OdpowiedzUsuńmoże czytasz czasem party? tam też się udziela. (;
UsuńNie oglądam telewizji wiec nawet nie wiem o kim piszesz, ale placuszki bardzo mi się podobają :)
OdpowiedzUsuńja też nie, ale myślałam, że pudelka czytają wszyscy. :D
Usuńhehe, szkoda, że nie zostałaś Gossip Girl ;)
OdpowiedzUsuńhaha, widzisz, teraz to ja nie wiem, o co chodzi. :D
UsuńTrzeba było zrobić zdjęcie i wysłać na Pudelka :D ;)
OdpowiedzUsuńPysznie te placki wyglądają, mają bardzo apetyczny kolor :)
Ale boskie te placki :) Nigdy nie miałam w zapasie karobu - czym różni się od kakao?
OdpowiedzUsuńJoanna Horodyńska? :D No to ładnie...
przede wszystkim tym, że jest naturalnie słodki. według mnie przypomina w smaku trochę połączenie kakao z karmelem. polecam spróbować. (;
Usuńmmm ale to pysznie wygląda ,takie ciemne wyszły ;)
OdpowiedzUsuńI to poruszenie wśród ludzi gdy zobaczą sławną osobę. :D Pyszne placuszki.
OdpowiedzUsuńdokładnie, całkowicie tracą zmysły. :D
Usuńz góry wyglądają niesamowicie *.*
OdpowiedzUsuńbyło poprosić o autograf :D
aż taką jej fanką chyba nie jestem. :D chociaż z drugiej strony mogłabym go potem sprzedać!
UsuńMuszę dorwać karob. Dobry?:>
OdpowiedzUsuńtrudno powiedzieć, czy dobry, bo samego go się raczej nie je. :D ale jako dodatek - owszem, fajna alternatywa dla kakao. jest podobny w smaku, a do tego o wiele słodszy, więc nie wymaga już dodatkowego dosładzania.
Usuńnigdy jeszcze nie posiadałam tej przyprawy. ;) ale placuszki wyglądają przecudnie! takie równiutkie :)
OdpowiedzUsuńwarto kupić, bo to bardzo fajna odmiana w kuchni. zresztą za 200-gramowe opakowanie zapłaciłam 6,20 zł, więc inwestycja jak najbardziej opłacalna. (;
UsuńGenialnie Ci wyszły te placuszki :)
OdpowiedzUsuńmmm jakie apetyczne te placuszki :D
OdpowiedzUsuńkarob jest podobny do kakao? bo uwielbiam jego połączenie z bananem, ale karobu nigdy nie próbowałam ;)
OdpowiedzUsuńtak, i równie dobrze komponuje się z bananem, co kakao. (; smakuje trochę jak połączenie kakao z karmelem, przynajmniej mnie się ten smak tak kojarzy.
Usuńjeśli mowa o Horodyńskiej - nie lubie mimo, że nie znam
OdpowiedzUsuńjak to zrobiłaś, że te placuszki są takie równiutkie?! ;)
równiutkie? haha, myślałam, że akurat dzisiaj pozwoliłam sobie w tej kwestii na odrobinę szaleństwa, nie rozprowadzając i nie poprawiając łyżką ich kształtu na patelni. :D
Usuńooo;D to dzwoń szybciutko do gazety!
OdpowiedzUsuńale cudowne placuszki<3
ciekawa wizyta :D a takimi plackami na pewno nie pogardziłabym :D
OdpowiedzUsuńjestem zacofana, nie oglądam raczej telewizji, nie wiem kto to...
OdpowiedzUsuńPewnie minęłabym ją tak jak każdego innego człowieka, ale co jak co, śniadanie miałaś dobre ;)