Pokazywanie postów oznaczonych etykietą naleśniki. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą naleśniki. Pokaż wszystkie posty

6 stycznia 2014

492.

Czekoladowe naleśniki ze smażonymi na maśle klarowanym mini bananami i czekoladą

TYDZIEŃ W RYTMIE PONIEDZIAŁKU vol. 10

Po małej przerwie świątecznej wracam. Bo w końcu dzisiaj już poniedziałek.

29 grudnia 2013

484.

Pełnoziarniste korzenne naleśniki z kremem pierniczkowym i pomarańczą


Macie za dużo pierniczków? Zróbcie krem pierniczkowy, nie pożałujecie! Do naleśników, do pieczywa, do jedzenia łyżeczką.

KREM PIERNICZKOWY
(1 porcja)

     50 g pierniczków
     60 ml mleka
     10 g masła
     10 g miodu
     pół łyżeczki przyprawy
     korzennej

40 g pierniczków pokruszyłam i zalałam 40 ml zagotowanego mleka (można od razu wlać całe 60 ml, bo krem i tak zgęstnieje). Dodałam masło, miód i przyprawę do piernika i zblendowałam wszystkie składniki na gładką masę. Wstawiłam na noc do lodówki. Rano dolałam dodatkowe 20 ml mleka i wkruszyłam pozostałe 10 g pierniczków (przed dodaniem można je wcześniej podpiec w piekarniku albo uprażyć na patelni, by były bardziej chrupiące).

7 grudnia 2013

462. naleśniki dla księżniczki, rózga od Mikołaja

Orkiszowe śmietankowe naleśniki różano-buraczane z śmietankowym twarożkiem i płatkami migdałowymi

Mikołajki były co prawda wczoraj, jednak orkan Ksawery dał się najwyraźniej Mikołajowi we znaki, bo - jak widać - znaczna część blogosfery może pochwalić się nimi dopiero dzisiaj. Ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. I chociaż szczerze śmiem wątpić, że w jakikolwiek sposób zasłużyłam sobie na taki prezent, nie będę przecież protestować. Nie zdążyłam mojemu Mikołajowi jeszcze podziękować, więc skoro jest już okazja - zrobię to teraz. Nie mam pojęcia, skąd mnie tak dobrze znasz, ale przesyłam ogromny, wirtualny uścisk (bo pogoda na całowanie się już raczej minęła), Katarzyno!
Wczoraj po powrocie z Krakowa w końcu mogłam dorwać się do upragnionej, wyczekiwanej paczki, która od kilku dni czekała już na mnie w domu. Kiedy ją otwarłam i pierwszym, co zobaczyłam, okazała się być ukochana przeze mnie czekoladowa łyżeczka, oczy aż mi się zaświeciły. Sięgając dalej ręką natrafiłam tylko na jeszcze więcej czekolady, hipsterską (jak to sam Mikołaj określił :)) i lekko dekadencką konfiturę z brandy i kubek z ocieplaczem. Kubek, który nie byłby właściwie niczym wyjątkowym, gdyby nie fakt, że "ubranko" zostało wykonane własnoręcznie właśnie przez naszą Kasię! Kto by pomyślał, że w naszym gronie mamy takiego zdolniachę? :) A oprócz wszystkich prezentów, które znalazły się na zdjęciach, mogłam również przeczytać uroczą, przemiłą kartkę świąteczną, do której szczerze się uśmiechnęłam czytając ostatnie jej słowa, no i przede wszystkim - duuużo folii bąbelkowej! Może być lepszy prezent?


Ślicznie dziękuję Wam wszystkim - i za naszą mikołajkową akcję, i za wczorajsze wspólne śniadanie. Przypominam raz jeszcze, żeby na maila schizzy.cat@gmail.com wysyłać linki do Waszych czekoladowych śniadań.

RÓŻOWE NALEŚNIKI
(1 porcja)

          45 g mąki orkiszowej typ 1100*
          60 ml soku z buraków
          60 ml mleka
          30 ml śmietany 30%
          30 ml wody różanej
          jajko
          szczypta soli

Do miski wsypałam mąkę i sól, wbiłam jajko i wymieszałam je ze sobą. Dolałam śmietankę i sok z buraków i połączyłam je z ciastem. Na koniec rozrzedziłam masę wodą różaną i mlekiem. Miskę owinęłam folią i wstawiłam na noc do lodówki (warto pozwolić odpocząć ciastu przynajmniej pół godziny). Rano smażyłam naleśniki na teflonowej patelni naleśnikowej na małym ogniu (jeżeli ogień będzie za duży, naleśniki zarumienią się i nie będą różowe, a brązowe) z obu stron. Podałam nadziane 150 g chudego twarogu zmiksowanego z trzema łyżkami śmietany kremówki i płatkami migdałowymi.

*użyłam chlebowej, bo to najniższy typ, jaki akurat znalazłam, a chciałam, by były jak najdelikatniejsze; można użyć dowolnej mąki - i pełnoziarnistej, i tortowej

9 listopada 2013

434.


Naleśniki z mlekiem w proszku z gruszkami smażonymi na solonym maśle z cynamonem

NALEŚNIKI Z MLEKIEM W PROSZKU
(1 porcja, 5 dużych naleśników)

          160 ml mleka
          40 g mąki pszennej pełnoziarnistej
          40 g mleka w proszku
          jajko
          łyżka stopionego masła
          szczypta soli

Wszystkie składniki łączę ze sobą w misce i miksuję do uzyskania gładkiego, dość rzadkiego ciasta pozbawionego grudek. Odstawiam na minimum 30 minut do lodówki. Po upływie tego czasu smażę naleśniki na średnim ogniu na lekko natłuszczonej patelni naleśnikowej. Podałam z gruszkami smażonymi na solonym maśle z cynamonem.

14 października 2013

408.

Naleśniki według Julii Child ze śliwkami smażonymi na maśle z cukrem trzcinowym

Czyli mojej współpracy ze znanymi kucharzami ciąg dalszy. Po naleśnikach od Michela Rouxa przyszedł czas na Julię!

NALEŚNIKI JULII CHILD
(1 porcja, 5 dużych naleśników)

          45 g mąki pszennej pełnoziarnistej
          60 ml zimnego mleka
          60 ml zimnej wody
          duże jajko
          łyżka stopionego masła
          szczypta soli

Do miski wsypuję mąkę, dodaję mleko, stopione masło, sól i wbijam jajko i łączę ze sobą wszystkie składniki. Cały czas mieszając rozrzedzam ciasto wodą. Odstawiam ciasto na minimum 30 minut do lodówki (ja przygotowałam je wieczorem). Następnie smażę naleśniki na dobrze nagrzanej, lekko natłuszczonej patelni teflonowej. Podałam ze śliwkami smażonymi na maśle z cukrem trzcinowym.

PS: Zaktualizowany Marian uśmiecha się do Was stąd. :D

28 września 2013

392. naleśnikowa sobota

Szafranowo-pomarańczowe naleśniki z dynią gotowaną w soku pomarańczowym i ricottą

29 sierpnia 2013

362. czy coś ze mną nie tak?

Pełnoziarniste naleśniki Michela Rouxa z musem z papierówek

Ostatnio zaczęłam się zastanawiać, czy aby przypadkiem coś ze mną nie jest nie tak, skoro nie próbowałam jeszcze żadnych z naleśników tych wszystkich znanych nazwisk szefów kuchni. Do tej pory znałam tylko przepis jednego kucharza - Maria'na. Przyszedł jednak czas, by nadrobić swoje kuchenne zaległości. Na pierwszy ogień wybrałam przepis Michela Rouxa, tak bardzo przez wszystkich chwalony. Naleśniki rzeczywiście wychodzą wspaniałe - delikatne, choć bardzo sycące. Ciasto ma jednak moim zdaniem pewne wady - zbyt dobrze smakuje na surowo! Naleśników wyszłoby pewnie więcej, gdybym wczoraj w środku nocy przygotowując ciasto nie zjadła bezceremonialnie kilku jego solidnych łyżek. Moich ukochanych pannkakor co prawda nie przebiły, co nie zmienia faktu, że to jedne z najlepszych naleśników, jakie do tej pory jadłam!

   Przygotowałam je z połowy składników podanych w oryginalnym przepisie.



NALEŚNIKI MICHELA ROUXA
(6 dużych naleśników, 1-2 porcje)

     160 ml mleka
     50 ml śmietany 30%
     40 g mąki pszennej 
     pełnoziarnistej
     20 g mąki pszennej 
     tortowej
     jajko
     szczypta soli
     +opcjonalnie łyżeczka cukru
     występująca w oryginalnym
     przepisie (ja pominęłam)

Do miski wsypuję obie mąki, dodaję sól i śmietanę, wbijam jajko i łączę ze sobą wszystkie składniki do uzyskania gładkiego ciasta. Mieszając stopniowo dolewam mleko. Odstawiam ciasto na minimum pół godziny, by odpoczęło (wstawiłam je na całą noc do lodówki). Po upływie tego czasu smażę naleśniki na średnim ogniu na patelni naleśnikowej. Podałam z musem przygotowanym z dwóch umytych i pokrojonych na kawałki papierówek, które podlałam odrobiną wody, dodałam łyżkę soku z cytryny i dusiłam, dopóki owoce się nie rozpadły.

PS: Jak się podoba nowy wygląd?

23 sierpnia 2013

356.

 Odsmażane naleśniki na soku pigwowym z pigwą duszoną z miodem i jogurtem greckim

        NALEŚNIKI NA SOKU
(1 porcja, 5 dużych naleśników)

     45 g mąki pszennej
     pełnoziarnistej
     90 ml dowolnego soku
     90 ml wody*
     jajko
     10 g stopionego masła
     szczypta soli

Do miski ze stopionym masłem dodaję mąkę i sól, wbijam jajko i wlewam sok. Ubijam ciasto trzepaczką stopniowo dolewając wody. Odstawiam ciasto na minimum pół godziny (ja wstawiłam na noc do lodówki) i smażę naleśniki na teflonowej patelni naleśnikowej. Nadziałam naleśniki pigwą uduszoną z odrobiną soku z cytryny i łyżeczką miodu, zwinęłam i ponownie podsmażyłam. Podałam z jogurtem greckim.

*jeżeli nie macie wprawy w przewracaniu bardzo cienkich naleśników, lepiej dodać jej trochę mniej

Dla osób, które czasem o to proszą, mam jeszcze dzisiaj małą inspirację obiadową - frittata z trzech jaj z nitkami górskiego wędzonego sera (przywiozłam ostatnio takie coś z Ustronia) i cebulą, podana z ugotowanym na parze szpinakiem.

1 sierpnia 2013

334. yeast, yeast everywhere!

Odsmażone pełnoziarniste drożdżowe naleśniki z morelowym twarożkiem

Szczerze powiedziawszy, to sama nie wiem, co powinnam w tej sytuacji zrobić. Do tej pory byłam zwolenniczką przekonania, że moderowanie komentarzy czy blokowanie ich wyłącznie anonimowym użytkownikom to straszne frajerstwo i brak umiejętności zmierzenia się twarzą w twarz z krytyką. Z perspektywy czasu muszę jednak stwierdzić, że z drugiej strony obrzucanie kogoś obelgami nie podpisując się przy tym własnym imieniem i nazwiskiem czy choćby głupim nickiem również do przejawów odwagi nie należy. Mnóstwo ciepłych komentarzy, maili i podnoszących na duchu słów (w tym miejscu najbardziej dziękuję Wam, moje kochane wariatki!) i najpewniej jedna osoba, która myli działalność mojego bloga z Caritasem. Chyba jednak nie warto szargać sobie nerwów i przejmować się opinią osoby, która nawet nie rozumie idei blogowania.
Nie wiem jeszcze, co zrobię z porannym zamotaniem; póki co zostaje chyba tak, jak było. Z dwojga złego wolę już chyba mieć święty spokój dodając przepisy i unikając przy tym wiercenia dziury w brzuchu przez dziesięć osób (podlizywać to Wy się umiecie!) niż brać do siebie komentarze jednego, niewartego niczyjej uwagi życzliwego anonima.
Jeszcze raz dziękuję Wam za słowa, które pomogły mi podjąć tę decyzję. Jednak bynajmniej nie wspominałam w ostatnim wpisie o problemach, jakie mam teraz w życiu, licząc tym samym na litość i pocieszanie z Waszej strony. Pierwotnie moim zamiarem było po prostu zobrazowanie tym wszystkim, którzy myślą, że przez cały dzień leżę do góry brzuchem, przeglądam blogi kulinarne i żyję od śniadania do śniadania, że w rzeczywistości jestem od tego daleka. Niemniej doceniam Wasze wsparcie, bo szczerze nie spodziewałam się, że kogoś mogą (aż tak) przejąć moje problemy. Jesteście wspaniali, macie ogromne serca i to właśnie dla takich osób prowadzę dalej tego bloga. W innym wypadku nie miałoby to sensu - bez takich czytelników już pewnie dawno zrezygnowałabym z blogowania. W dużej mierze robię to dla Was, a skoro jest to strona przeznaczona na użytek innych, to brak przepisów mijałby się z celem. Poza tym... Za dużą mi to sprawia frajdę! ]:>
No dobra, łapcie przepis na drożdżowe naleśniki, już się nie gniewamy!

NALEŚNIKI DROŻDŻOWE
(1 porcja, 6 dużych naleśników)

     50 g mąki pszennej
     pełnoziarnistej
     200 ml mleka
     jajko
     łyżka stopionego masła
     pół łyżeczki słodzidła
     (ja użyłam miodu)
     pół łyżeczki suszonych
     drożdży
     szczypta soli

Masło i połowę mleka podgrzewam, by się ze sobą połączyły i były letnie, dodaję miód, suszone drożdże i mieszam, by wszystko dobrze się rozpuściło. Dodaję przesianą mąkę (jeżeli użyjecie świeżych drożdży, to należy przed jej dodaniem odstawić zaczyn na kilka minut, by zaczęły pracować), sól, wbijam jajko i mieszając trzepaczką, stopniowo dolewam pozostałe mleko. Gładkie i lejące ciasto odstawiam na 45-60 minut w ciepłe miejsce. Po upływie tego czasu, kiedy na powierzchni ciasta pojawią się pęcherzyki, mieszam je ponownie i smażę naleśniki na średnim ogniu na teflonowej patelni naleśnikowej z obu stron.

22 lipca 2013

324.

Pełnoziarniste crepes suzette z jogurtem bałkańskim


No dobra, nie mając i tak innego pomysłu na dzisiejsze śniadanie, naleśnikuję i ja.

CREPES SUZETTE
(1 porcja)

          cztery cienkie naleśniki*
          125 ml soku 
          pomarańczowego (świeżo
          wyciśnięty z półtorej
          małej pomarańczy)
          skórka otarta z połowy 
          pomarańczy
          łyżka cukru trzcinowego
          łyżka masła
          szczypta soli
          +opcjonalnie jakiś alkohol

Cukier trzcinowy wsypuję na patelnię i potrząsam nią, by pokrył dno równomierną warstwą. Podgrzewam na średnim ogniu, dopóki się nie skarmelizuje. Gdy cukier całkowicie się rozpuści, wlewam na patelnię sok pomarańczowy, dodaję masło, szczyptę soli i skórkę otartą z połowy pomarańczy. Mieszam wszystkie składniki i gotuję przez chwilę, by odparować nadmiar płynu. Gdy na patelni zacznie tworzyć się gęsty syrop, naleśniki składam w trójkąty i układam obok siebie. Gotuję je przez chwilę w sosie, następnie przewracam na drugą stronę. Naleśniki podałam z świetnie kontrastującym ze słodyczą crepes suzette jogurtem bałkańskim.

*ja smażyłam z lekko zmodyfikowanego przepisu na pannkakor, wyszło mi ich pięć

19 lipca 2013

321.

Socca z kurkami, cukinią i rukolą smażonymi na oliwie z oliwek

Przepis na placki z ciecierzycy co prawda gościł tu już w początkach bloga, ale te naleśniki są zdecydowanie lepsze. (;

SOCCA
(3 duże naleśniki)

     150 ml wody (wieczorem użyłam do ciasta
     125 ml, a rano rozrzedziłam je jeszcze
     dodatkowymi 25 ml)
     75 g mąki z ciecierzycy
     łyżka oliwy z oliwek
     szczypta soli

Wszystkie składniki łączę ze sobą i mieszam do uzyskania gładkiego, lejącego ciasta. Odstawiam je na minimum godzinę (ja przygotowałam ciasto wieczorem i wstawiłam je na noc do lodówki). Po upływie tego czasu ponownie mieszam masę, a następnie smażę naleśniki na lekko natłuszczonej patelni na średnim ogniu z obu stron.

7 lipca 2013

309. SZWECJA: pannkakor

Podsmażone pełnoziarniste pannkakor z trzcinowym cukrem pudrem i jagodami

Na drugi z celów swoich śniadaniowych podróży wybrałam początkowo inne państwo, jednak jako że śniadanie, które planowałam, jest dość pracochłonne w przygotowaniu, a dzisiaj rano z takich a nie innych powodów jestem zmuszona wyjechać na cały dzień jeszcze przed dziewiątą, moje plany musiały ulec zmianom. Wybrałam proste, ale jak się okazało - niezwykle smaczne rozwiązanie. Wielu z Was nie miało najmniejszego problemu z odgadnięciem wczorajszej zagadki, co jako fankę dobrego kina dodatkowo podnosi mnie na duchu. Jako pierwsza prawidłową odpowiedź podała Gladys.

Moja dzisiejsza propozycja to tradycyjne szwedzkie naleśniki. Ultracienkie, delikatne w smaku i strukturze, a jednocześnie chrupiące na brzegach. Do tej pory w swojej kulinarnej karierze usmażyłam już sporą górkę naleśników z różnych przepisów, ale ten (i bynajmniej nie chcę tutaj słodzić) bezapelacyjnie będzie od teraz moim ulubionym i obawiam się, że nieprędko ulegnie to zmianie. Przyznam jednak, że do ostatniej chwili obawiałam się proporcji podanych w przepisie (tutaj podaję ilość składników z oryginalnego przepisu podzieloną przez trzy, dostosowaną do jednej porcji), jednak najwyraźniej zupełnie niepotrzebnie. Ich smak wynagradza nawet niemały problem, jaki mogą sprawić przy przewracaniu na drugą stronę niewprawionym w tej kwestii osobom. Podczas wykonywania tej operacji zdecydowanie przydaje się umiejętność podrzucania naleśników patelnią, a jeśli jej brak - pozostaje tylko stoicki spokój i myśl o konsumpcji.

SZWECJA: PANNKAKOR
(1 porcja, 6 naleśników)

          200 ml mleka
          45 g mąki pszennej pełnoziarnistej
          10 g stopionego masła
          jajko
          szczypta soli

Mąkę, jajko, masło i sól łączę ze sobą w misce i zaczynam je ze sobą miksować. Stopniowo dolewam mleka, cały czas miksując. Gdy wszystkie składniki się połączą, odstawiam miskę z ciastem na co najmniej pół godziny, by odpoczęło. Przed smażeniem mieszam ponownie masę; smażę naleśniki na patelni teflonowej na dużym ogniu z obu stron. Przygotowałam naleśniki wieczorem, a rano dodatkowo je odsmażyłam i podałam z jagodami i trzcinowym cukrem pudrem.

29 czerwca 2013

301. naleśnikowanie na dobry początek wakacji

Kawowo-kakaowe naleśniki z kakaowym kremem z awokado z kawałkami gorzkiej czekolady

Przyznam, że nie są to jedne z tych naleśników, które bez wahania poleciłabym wszystkim. To jedne z najlepszych, jakie do tej pory jadłam, ale niech nie zmylą Was zdjęcia - wcale nie były tak słodkie, jak mogłoby się to wydawać. Ani do ich przygotowania, ani do zrobienia nadzienia nie użyłam ani grama cukru. Sama jestem prawie "wyznawczynią" gorzkiego kakao, a do tego nie znoszę psucia awokado dodatkiem jakiegokolwiek słodzidła. I nastał w końcu ten upragniony czas, kiedy mogę pozwolić sobie na smażenie naleśników z samego rana, tuż przed ich zjedzeniem (chociaż i tak te z poprzedniego dnia są chyba najlepsze (;). A ciasto naleśnikowe wyszło mi dzisiaj nadzwyczaj dobre - nie dość, że naleśniki były przepyszne i mogą stanowić bazę dla wielu wspaniałych dodatków, to jak zwykle z takich proporcji wychodzą mi trzy duże naleśniki, to dzisiaj usmażyłam ich cztery i pół.

NALEŚNIKI KAWOWO-KAKAOWE
(4,5 dużego naleśnika)

     50 g mąki pszennej 
     pełnoziarnistej
     ok. 125 ml płynu
     (u mnie 50 ml mleka 
     i 75 ml wody*)
     jajko
     10 g dobrej jakości 
     kawy rozpuszczalnej
     5 g gorzkiego kakao
     szczypta sody
     oczyszczonej
     szczypta soli

Mąkę, mleko, jajko, kawę, kakao, sodę i sól łączę ze sobą w misce i łączę ze sobą za pomocą trzepaczki, by pozbyć się grudek. Następnie cały czas mieszając stopniowo zaczynam dolewać wodę do uzyskania ciasta o odpowiedniej konsystencji. Smażę naleśniki na lekko natłuszczonej patelni naleśnikowej z obu stron na średnim ogniu. Podałam z kremem zrobionym z małego awokado zmieszanego z łyżką gorzkiego kakao i posiekanymi 15 g gorzkiej czekolady.


*możecie zmieniać proporcje wody i mleka dowolnie w zależności od tego, jaką kawę najbardziej lubicie pić (;

8 czerwca 2013

280. czerwcowe kasztany

Naleśniki kasztanowe z ricottą i kasztanami

NALEŚNIKI KASZTANOWE

          50 g mąki z kasztanów jadalnych
          125 ml płynu (tutaj 75 ml mleka i 50 ml wody)
          jajko
          szczypta sody oczyszczonej
          szczypta soli

Mąkę przesiewam do miski, dodaję jajko, sodę i sól i dokładnie ze sobą mieszam, by pozbyć się grudek. Następnie dodaję mleko i ciągle mieszając dolewam także wodę. Smażę naleśniki na średnim ogniu z obu stron. Z podanych proporcji wychodzi 5 małych albo 3 duże naleśniki.

1 czerwca 2013

273. BLOGOWY DZIEŃ DZIECKA i największe w historii wspólne śniadanie

Naleśniki z mleka owczego z owczą ricottą i sosem truskawkowym

Kiedy niespełna miesiąc temu nieśmiało zarzuciłam pomysłem zorganizowania akcji podobnej do Blogowych Mikołajek z okazji Dnia Dziecka, szczerze nie oczekiwałam nawet tak entuzjastycznej reakcji. Biorąc na siebie organizację całego losowania trochę (bardzo) się bałam, żeby wszystko wyszło tak, jak należy. Teraz jednak mogę już chyba z ogromną ulgą napisać, że wszystko poszło po naszej myśli i każda z 30 biorących udział w zabawie osób otrzymała swój prezent, a przynajmniej znaczna większość zjadła dzisiaj wspólne, naleśnikowe śniadanie. Chciałam bardzo podziękować wszystkim za zaangażowanie i pomoc w organizacji całej akcji, i oczywiście życzyć wspaniałego Dnia Dziecka! W zabawie udział wzięli:

Rocksanka Truskawka Sandy Siaśka slyvvia szkara

A oprócz wymieniających się prezentami śniadanie zjadły z nami również:

Blaithin GrowingUp Kasia Kasztanowa Marysia Misia Ola Sz whiness

A co dostałam ja? Chociaż przez to, że ktoś w końcu musiał zrobić losowanie, od początku wiedziałam, kto będzie robił mi prezent, jego zawartość do ostatniej chwili pozostała dla mnie tajemnicą. No, do prawie ostatniej, bo przyznam, że wczoraj późnym popołudniem już nie wytrzymałam i musiałam zobaczyć zawartość mojej paczki! Kiedy zobaczyłam, co się w niej znajduje, uśmiech momentalnie pojawił się na mojej twarzy. I nawet się nie obejrzałam, a połowy mojego prezentu już nie było... To nie byłaby jednak jeszcze tragedia, ale dzisiaj, wstając rano, zauważyłam, że... drugiej połowy też nie ma! Lekkomyślne zostawienie pudełka z tak apetycznie wyglądającą granolą w kuchni na widoku okazało się być błędem. Aprobata mojego ojca może być jednak najlepszą rekomendacją i wyrazem uznania dla kulinarnego kunsztu slyvvii. Kochana, zapomniałaś o przepisie!


PS: Spałam dzisiaj 12 godzin. Tak, ja! Stąd zdjęcia może nie zachwycają, ale przecież nie to w dzisiejszym dniu jest najważniejsze!

24 kwietnia 2013

235.

Pełnoziarniste naleśniki z jabłkiem karmelizowanym z cynamonem

6 kwietnia 2013

217. smutne naleśniki

Kokosowe naleśniki z kokosowym twarogiem i borówkami

Uff. Właściwie to dobrze, że te trzy dni tak szybko minęły. Z jednej strony powrót do szkoły pozwolił mi choć trochę zapomnieć o tym, co działo się w mojej głowie przez te święta, z drugiej zaś nie zdążył zmęczyć do tego stopnia, bym znowu miała jej dość. Po przepłakaniu praktycznie całej przerwy świątecznej nie miałam właściwie nawet siły, by odpisać na Wasze komentarze. Dziękuję Wam jednak za słowa otuchy, bo wielu z Waszych komentarzy udało się choć odrobinę podnieść mnie na duchu. Nie chcę już wnikać w szczegóły, po raz kolejny wracać do tamtej sytuacji. Będąc tak długo tylko sama ze sobą miałam zdecydowanie za dużo czasu na myślenie. Wspominanie, analizowanie, rozpamiętywanie. Uświadomiłam sobie mnóstwo rzeczy - o niektórych sobie po prostu przypomniałam, inne dotarły do mnie dopiero teraz, co okazało się być dla mnie jeszcze większym ciosem. Mimo że Wielkanoc to okres jedności, wspólnego świętowania, pogłębiłam tylko żal, którym i tak od zawsze i tak hojnie darzyłam rodziców. Dotarło do mnie, jak wiele przez nich nieodwracalnie straciłam. Dzieciństwo, którego tak naprawdę nigdy nie miałam, szansę posiadania zapadających w pamięć wspomnień - i tych lepszych, ale i gorszych, jakąkolwiek zdolność asocjacji. Zdałam sobie sprawę, że zmarnowali potencjał, jaki we mnie niegdyś drzemał i - co gorsza - dopuścili, bym sama podejmowała niewłaściwe decyzje. Właściwie nigdy nie miałam wsparcia z ich strony. Właściwie nigdy de facto ich nie było, choć kiedyś mijaliśmy się codziennie. Wtedy, kiedy potrzebowałam największego wsparcia ze strony mamy, ona przez trzy lata nie dopuszczała do siebie nawet świadomości o mojej chorobie; udawała, że niczego nie widzi ani nie słyszy. Mimo łez spływających nawet w tej chwili po policzkach mogłabym tak pisać w nieskończoność. Nie chcę się jednak dalej nakręcać, a i utrwalać w głowie jeszcze bardziej negatywnego obrazu rodziców. Zresztą nie o wszystkim powinniście przeczytać. Chciałam tylko choć trochę nakreślić Wam moją sytuację. Zostawiona sama sobie na całe święta pomiędzy snem, jedzeniem a toaletą zalewałam się łzami, wspominając, rozmyślając, nawet zagłębiając się w teorie predestynacji, sensu życia czy w końcu istnienia Boga.

Dobrze, że przed napisaniem dzisiejszego wpisu usmażyłam te naleśniki. Miały być migdałowe, ale w końcu mleczko kokosowe ciągle w lodówce. Ostatnie 50 ml wzorowo wykorzystane, cała reszta już pomrożona. A bez mąki kokosowej, odkąd ją odkryłam, już chyba nie wyobrażam sobie życia. (;


KOKOSOWE NALEŚNIKI
(1 porcja, 5 naleśników)

          40 g mąki pszennej pełnoziarnistej
          10 g mąki kokosowej
          50 ml mleczka kokosowego + woda do uzyskania
          odpowiedniej konsystencji (ok. 100 ml)
          jajko
          szczypta sody oczyszczonej
          szczypta kardamonu
          szczypta soli

Łączę ze sobą wszystkie składniki ciasta i mieszam je trzepaczką do osiągnięcia jednolitej, pozbawionej grudek konsystencji. Smażę naleśniki na patelni teflonowej o średnicy 20 cm na średnim ogniu z obu stron. Podałam je z twarogiem wymieszanym z łyżką mąki kokosowej i borówkami.

1 kwietnia 2013

212.

Korzenny suflet naleśnikowy ze śliwkami

W moim życiu nie było chyba do tej pory gorzej. Nie potrafię pisać o uczuciach, nie chcę zamęczać Was swoimi problemami, ale potrzebuję w tym momencie bardzo mocnego przytulenia. 


SUFLET NALEŚNIKOWY

Przepis luźno inspirowany jednym ze śniadań whiness. Swoją drogą zrobione po raz pierwszy - niejako z konieczności - naleśniki wyłącznie z mąki i jajka, okazały się być jednymi z lepszych, jakie do tej pory jadłam.

          naleśniki
          150 ml wody (jeżeli szczęśliwie jesteście w posiadaniu 
          mleka w lodówce, to najlepiej wymieszać je pół na pół 
          z wodą i wtedy dodać już trochę mniej mąki - 50 g)
          60 g mąki pszennej pełnoziarnistej
          jajko
          szczypta soli
          szczypta sody oczyszczonej

          nadzienie
          dwie duże śliwki
          łyżeczka cukru trzcinowego
          pół łyżeczki cynamonu
          duża szczypta kardamonu
          szczypta gałki muszkatołowej

          masa sufletowa
          60 g jogurtu naturalnego
          łyżeczka cukru trzcinowego
          jajko
          szczypta soli

Wszystkie składniki ciasta naleśnikowego łączę ze sobą, stopniowo dolewając płynu do uzyskania odpowiedniej gęstości i gładkiej konsystencji. Smażę naleśniki z obu stron na patelni teflonowej. Następnie przygotowuję nadzienie - śliwki kroję w plasterki, umieszczam w rondelku, podlewam odrobiną wody i duszę przez chwilę. Gdy lekko zmiękną, dodaję cukier trzcinowy i przyprawy, dokładnie mieszam i podgrzewam jeszcze przez chwilę do odparowania płynu i skarmelizowania się śliwek. Tak przygotowany farsz umieszczam w naleśnikach, które składam w koperty (w zawijaniu naleśników całkowita dowolność metody) i układam szczelnie w naczyniu żaroodpornym. By przygotować masę sufletową oddzielam żółtko od białka. Żółtko mieszam z jogurtem i cukrem trzcinowym, a białko ubijam na sztywną pianę ze szczyptą soli, po czym łączę delikatnie, ale dokładnie z resztą masy, którą polewam ułożone wcześniej naleśniki. Zapiekam przez 25 minut w piekarniku nagrzanym do 180 stopni, po 15 minutach zmniejszając temperaturę do 150 stopni.

23 marca 2013

203. śniadanie w chmurach

Pełnoziarniste naleśniki z musem jabłkowo-gruszkowym

Po zachwytach nad wczorajszym zdjęciem - dzisiaj dla odmiany jedno z serii "zrobić jak najszybciej i przejść do konsumpcji śniadania". Spróbowanie tego musu jeszcze przed sfotografowaniem naleśników nie było do końca dobrym pomysłem, bo potem zupełnie nie mogłam skupić się na czymkolwiek innym. Delikatny jak chmurka, puszysty, rozpływający się w ustach, a przy tym tak sycący, że ciągle jeszcze nie mogę się ruszać. Nie mogłabym więc nie podzielić się z Wami tym genialnym (autorskim ^^") przepisem!

CYNAMONOWY MUS JABŁKOWO-GRUSZKOWY

          duże jabłko
          gruszka
          białko jajka
          łyżeczka miodu
          pół łyżeczki cynamonu
          szczypta gałki muszkatołowej
          szczypta soli

Jabłko obieram, kroję w kostkę, wrzucam do rondelka, podlewam odrobiną wody i duszę na małym ogniu. Z gruszką robię to samo, dodaję ją jednak trochę później, by oba owoce równomiernie zmiękły. Kiedy zaczynają się już rozpadać w rondelku, dodaję cynamon, gałkę muszkatołową i łyżeczkę miodu (małą, bo mus wyszedł naprawdę słodki, jak na moje standardy (;), a następnie z grubsza rozgniatam owoce widelcem. Odstawiam je na chwilę, w tym czasie ubijam białko jajka ze szczyptą soli na sztywną pianę. Przekładam pianę do rondelka i mieszam dokładnie z owocami, podgrzewając jeszcze jakieś dwie minuty na małym ogniu i cały czas mieszając. Jem naleśniki z przygotowanym musem i przenoszę się na czas śniadania 10 tysięcy metrów ponad Ziemię. (;

A podstawowy przepis na naleśniki znajdziecie tutaj, jeżeli ktoś by reflektował. Radzę dodać do ciasta 100 ml mleka i dolewać potem już tylko wody do odpowiedniej konsystencji, bo o ile w przepisie podane jest 200 ml płynu, do przygotowania tych dzisiejszych użyłam w sumie tylko 150 ml wody i mleka.
Choć właściwie mogłabym napisać, że 300, bo dziś rano zdecydowanie nie miałam szczęścia do smażenia naleśników. Zaraz po usmażeniu pierwszego z nich trąciłam miskę z ciastem i całe wylądowało na blacie kuchennym. Musiałam więc przygotować je od nowa i przy okazji trochę nagimnastykować przy sprzątaniu.

2 marca 2013

182.

Naleśniki pieczone z bananem z ricottą, masłem orzechowym i miodem kremowym

Każdy pretekst jest dobry, żeby w weekend uruchomić piekarnik. (; Na prośbę dodaję przepis podstawowy, z którego zwykle smażę naleśniki.


NALEŚNIKI
(1 porcja)

          50 g mąki pszennej pełnoziarnistej
          ok. 150 ml płynu (tutaj 100 ml mleka sojowego i 50 ml wody)
          jajko
          szczypta sody oczyszczonej
          szczypta soli

Mleko wlewam do miseczki z jajkiem rozbełtanym z sodą i solą. Stopniowo dosypuję mąki, cały czas mieszając ciasto trzepaczką, aby nie powstały grudki. Na koniec dolewam wodę, kontrolując konsystencję ciasta. Smażę naleśniki na średnim ogniu na patelni teflonowej. Z tych proporcji wychodzi 5 małych (o średnicy 20 cm) albo 3 duże (średnica 28 cm) naleśniki.

OBSERWUJĄ