Kokosowe naleśniki z kokosowym twarogiem i borówkami
Uff. Właściwie to dobrze, że te trzy dni tak szybko minęły. Z jednej strony powrót do szkoły pozwolił mi choć trochę zapomnieć o tym, co działo się w mojej głowie przez te święta, z drugiej zaś nie zdążył zmęczyć do tego stopnia, bym znowu miała jej dość. Po przepłakaniu praktycznie całej przerwy świątecznej nie miałam właściwie nawet siły, by odpisać na Wasze komentarze. Dziękuję Wam jednak za słowa otuchy, bo wielu z Waszych komentarzy udało się choć odrobinę podnieść mnie na duchu. Nie chcę już wnikać w szczegóły, po raz kolejny wracać do tamtej sytuacji. Będąc tak długo tylko sama ze sobą miałam zdecydowanie za dużo czasu na myślenie. Wspominanie, analizowanie, rozpamiętywanie. Uświadomiłam sobie mnóstwo rzeczy - o niektórych sobie po prostu przypomniałam, inne dotarły do mnie dopiero teraz, co okazało się być dla mnie jeszcze większym ciosem. Mimo że Wielkanoc to okres jedności, wspólnego świętowania, pogłębiłam tylko żal, którym i tak od zawsze i tak hojnie darzyłam rodziców. Dotarło do mnie, jak wiele przez nich nieodwracalnie straciłam. Dzieciństwo, którego tak naprawdę nigdy nie miałam, szansę posiadania zapadających w pamięć wspomnień - i tych lepszych, ale i gorszych, jakąkolwiek zdolność asocjacji. Zdałam sobie sprawę, że zmarnowali potencjał, jaki we mnie niegdyś drzemał i - co gorsza - dopuścili, bym sama podejmowała niewłaściwe decyzje. Właściwie nigdy nie miałam wsparcia z ich strony. Właściwie nigdy de facto ich nie było, choć kiedyś mijaliśmy się codziennie. Wtedy, kiedy potrzebowałam największego wsparcia ze strony mamy, ona przez trzy lata nie dopuszczała do siebie nawet świadomości o mojej chorobie; udawała, że niczego nie widzi ani nie słyszy. Mimo łez spływających nawet w tej chwili po policzkach mogłabym tak pisać w nieskończoność. Nie chcę się jednak dalej nakręcać, a i utrwalać w głowie jeszcze bardziej negatywnego obrazu rodziców. Zresztą nie o wszystkim powinniście przeczytać. Chciałam tylko choć trochę nakreślić Wam moją sytuację. Zostawiona sama sobie na całe święta pomiędzy snem, jedzeniem a toaletą zalewałam się łzami, wspominając, rozmyślając, nawet zagłębiając się w teorie predestynacji, sensu życia czy w końcu istnienia Boga.
Dobrze, że przed napisaniem dzisiejszego wpisu usmażyłam te naleśniki. Miały być migdałowe, ale w końcu mleczko kokosowe ciągle w lodówce. Ostatnie 50 ml wzorowo wykorzystane, cała reszta już pomrożona. A bez mąki kokosowej, odkąd ją odkryłam, już chyba nie wyobrażam sobie życia. (;
KOKOSOWE NALEŚNIKI
(1 porcja, 5 naleśników)
40 g mąki pszennej pełnoziarnistej
10 g mąki kokosowej
50 ml mleczka kokosowego + woda do uzyskania
odpowiedniej konsystencji (ok. 100 ml)
jajko
szczypta sody oczyszczonej
szczypta kardamonu
szczypta soli
Łączę ze sobą wszystkie składniki ciasta i mieszam je trzepaczką do osiągnięcia jednolitej, pozbawionej grudek konsystencji. Smażę naleśniki na patelni teflonowej o średnicy 20 cm na średnim ogniu z obu stron. Podałam je z twarogiem wymieszanym z łyżką mąki kokosowej i borówkami.
smakowicie wyglądają ;)
OdpowiedzUsuńa ty staraj się myśleć pozytywnie, dostrzegać to co w życiu piękne, wyznaczać sobie cele i.. nie wracać do przeszłości :) tak moja skromna rada. pozdrawiam.
Jesteś bardzo silna. Choć dzieciństwo wcale nie musi być okresem beztroski - tak też było w moim przypadku - trzeba przez nie przebrnąć i uporać się z problemami, nie tyle dla innych, co dla samej siebie.
OdpowiedzUsuńNaleśniki? Wyglądają pysznie. Mogę spytać, skąd masz mączkę kokosową?
pyszne <3
OdpowiedzUsuńrodzice chyba sobie jeszcze nie uświadomili, że stracili tak piękną i mądrą córkę.
Jà podobnie - ubóstwiam mąkę kokosową :)) krew mrozi mi sie w żyłach jak czytam Twój post.. Przeszłości zmienić sie nie da, ale całe szczęście teraz to Ty możesz kreować swoje własne, piękne życie i wierzyć ze takie właśnie może ono być. I będzie. Całuje Cię bardzo mocno <3 kate
OdpowiedzUsuńskąd ja to znam...tylko że u mnie było tak że moja mama nie widziała moich problemów z samoakceptacją albo nie chciała widzieć...dopiero zobaczyła jak przerodziło się to w chorobę...a przecież mogła mi pomóc jej zapobiec...
OdpowiedzUsuńco do śniadanka to jak zwykle pyszne i pięknie podane<3
musze wyprobowac przepis;)
OdpowiedzUsuńo rany pycha <3
OdpowiedzUsuńjak mi przykro :( ja naszczęście takiej sytuacji nie mam, ale cię rozumiem i wspieram...
Ech, przykro mi , że 'te' problemy wróciły, mam nadzieję, że tylko na małą chwilę. Chyba bardzo długo wytrzymałaś bez tego prawda? Powiem Ci szczerze, że podziwiałam to jak udało Ci się wyjść na prostą, jeść jak człowiek, utrzymywać satysfakcjonującą Cię wagę. Sama dobrze wiem jak trudno trzymać się w ryzach. Życzę Ci ,abyś skutecznie wygoniła wszystkie natrętne myśli z głowy i żeby nic Cię już nigdy przenigdy do tego nie skłoniło (sobie też tego życzę ... :( ) .
OdpowiedzUsuń"te"? nie, jeśli mowa o bulimii, to już dawno mam to za sobą i nie ma ona nic wspólnego z tym, w jaki sposób to wszystko przeżywam. zresztą jedzenie i waga są teraz ostatnimi rzeczami, którymi mogłabym się przejmować.
UsuńWybacz w takim razie, ale słowa "pomiędzy snem, jedzeniem a toaletą" nasunęły mi właśnie takie skojarzenie. Cieszę się , że się mylę i tak czy inaczej mam nadzieję, że będzie lepiej ;)
Usuńnie, miałam na myśli po prostu zwyczajne "siku". (;
UsuńJak dla mnie, to ten wpis świadczy o tym, jaka jesteś mocna. Że poradziłaś sobie sama, bez wsparcia, a nawet z pewnymi utrudnieniami. Pokonywałaś przeszkody nie mając pomocy, superwoman. Wtedy Ci się udało, teraz będzie tak samo. I bez rodziców sama znajdziesz (znalazłaś?) w sobie ten potencjał, teraz zbudujesz masę wspomnień
OdpowiedzUsuńSzkoda łez. Ja też mogłabym wiele osób o wiele rzeczy obwiniać, ale to nie warto. Trzeba żyć swoim życiem, nawet jeśli obok
Przy takim uzewnętrznieniu to nawet głupio komentować śniadanie, no ale znów jest totalnie w moim guście. Mąka kokosowa- kolejny zakup na liście ;)
Na tym polega paradoks wolnego czasu albo samotności. Teoretycznie ludzie wtedy odpoczywają, wyciszają się... ale jest grupa ludzi, która wtedy wchodzi dobrowolnie na samonakręcają się spiralę analiz i zaczyna myśleć... myśleć... myśleć... im dłużej, im bardziej intensywnie to robią, tym trudniejsz i bardziej skomplikowane schematy zaczynają ucierać w swojej głowie, i tak się zapętlają, sami siebie.
OdpowiedzUsuńWiem coś o tym, niestety.
Ściskam i życzę wytrwałości w nie-myśleniu! :) czasami nie warto.
Ehh mam ochotę Cię teraz mocno przytulić ;-(
OdpowiedzUsuńA ja czasami narzekałam na nadopiekuńczość ze strony rodziców...
Trzymaj się - to Twoje życie, nie pozwól by dzieciństwo, którego jak mówisz nie miałaś, Ci je popsuło :* Jesteś młoda i mądra, wszystko przed Tobą!
To co było boli, ale w żaden sposób nie przesądza tego, kim jesteś, co osiągniesz (osiagasz) ani co się stanie.
OdpowiedzUsuńNajlepiej byłoby przestać wciąż od nowa rozpamiętywać, pielęgnować żal do rodziców.
Kiedy im wybaczysz, tak naprawdę, w głębi siebie, zyskasz spokój. Ten najtrwalszy.
Na kaca (moralnego) najlepsza praca. Hobby jakieś może? Wolontariat?
Przykro mi że jesteś w takiej sytuacji ale wiem że jesteś silna i sobie z tym poradzisz. Wydaje mi się że najlepiej jak nie będziesz więcej o tym myśleć i zaczniesz żyć od nowa... Trzymaj się i powodzenia kochana<3
OdpowiedzUsuńA naleśniki świetne, mam nadzieję że chociaż trochę poprawiły Ci humor :)
Kokosowe muszą być przepyszne...;)
OdpowiedzUsuńMąka kokosowa nie jest dla Ciebie bardziej zmielonymi wiórkami? :) Kiedyś kupiłam i dla mnie tak właśnie wyglądała i smakowała, więc szkoda mi przepłacać. :)
OdpowiedzUsuńZ jednej strony naprawdę rozumiem co czujesz...Wiem jak jest trudno. Chciałabym napisać Ci coś co Cię pocieszy, ale nawet nie wiem co by to mogło być, a nie chce dowalić bezsensownym "będzie dobrze" , bo ja nie lubię gdy ktoś mi to mówi... Po prostu - trzymaj się. Jesteś silna.
OdpowiedzUsuńP.S. Ostatnio mam problemy z blogiem (posty nie wyświetlają się obserwatorom) i tymczasowo założyłam drugiego. Zapraszam Cię na niego :) : http://justbreeakfast2.blogspot.com/
kokosowe naleśniki z pewnością przepysznie smakowały *-* i mam nadzieję ,że choć trochę poprawiły humor ;**
OdpowiedzUsuńprzykro to czytać co przeżyłaś ... teraz wiem jak jest ci ciężko.
życzę ci dużo szczęścia i miłości w życiu , trzymaj się kochana ;*
zawsze będę cię odwiedzać ;) i zawsze może napisać gdy będziesz chciala porozmawiać ;*
Przykro mi się zrobiło, jak to czytałam. Rozumiem Cię, moje święta też spowodowały większy bałagan w mojej głowie, niż był dotychczas, ale..trzeba się podnieść, wybaczyć i...po prostu dać radę.
OdpowiedzUsuńCo do śniadania - na pewno było przepyszne. :) Choć aż głupio komentować mi naleśniki, po przeczytaniu tego.
Mam nadzieję, że sytuacja się polepszy. :)
Przykro mi to czytać :( Chyba nie jestem w stanie w pełni wyobrazić sobie co przeżywasz, bo ja w zasadzie dzieciństwo miałam udane. Jedno jest pewne- nie możesz rozpamiętywać tego co było, jesteś bardzo silna i idź na przód! Bogatsza w takie doświadczenia może unikniesz takich błędów, jak twoi rodzice popełnili i swoim dzieciom dasz podwójnie beztroskie dzieciństwo? Problemy tworzą z nas silnych ludzi. Jestes wspaniała i nie zapominaj o tym! Trzymaj się i głowa do góry :*
OdpowiedzUsuń:*:*!
OdpowiedzUsuńNiestety u mnie jest podobnie, kiedy jestem sama mam w głowie wiele negatywnych i przeróżnych myśli. Warto jest zawsze szukać sensu, w najmniejszych szczegółach. Mimo wszystko, stąpać twardo! wytrwałości, więcej uśmiechu i pozytywnych myśli. Tego Tobie życzę. ;*
OdpowiedzUsuńTeż dziś miałam kokosowy twaróg!:D jednak wolałabym mieć również Twoje naleśniki :P wyglądają kusząco :)
Wiem, że Ci trudno. Wiem, że to boli. Ale wiem też, że na pewno zależy na Tobie wielu ludziom. I nigdy nie jesteś sama.
OdpowiedzUsuńDasz radę, trzymaj się :)
Jesteś silną dziewczyną, na pewno sobie poradzisz. Wsparcie jest ważne, ale skoro nigdy go nie miałaś ze strony rodziców a mimo to, poradziłaś sobie, to i tym razem Ci się uda. Chwile załamania ma każdy człowiek, jednak należy z nich wyjść i iść dalej do przodu. I nie ważne, czy akurat jest od górkę, czy z górki. Trzeba wierzyć, że mnóstwo czasu jeszcze przed nami i to głównie od nas zależy jak go wykorzystamy i jak poprowadzimy swoje życie.
OdpowiedzUsuńJa ze swojej strony przesyłam Ci moc pozytywnej energii, szeroki uśmiech i wirtualne uściski! :)
Skoro post zakończylaś nawiązując do naleśników, to ja też na naleśnikach, a raczej na mącę skończę. Gdzie dostałaś kokosową? :)
Kochana głowa do góry!
OdpowiedzUsuńMyśl o sobie, stawiaj czoła wszystkiemu co możliwe!
To Ty jesteś najważniejsza!
A naleśniki cudowne <3
I tak jesteś tak silna.. nie wiem co bym zrobiła w takiej sytuacji, ale wiadomo jakoś trzeba sobie radzić.. Mam nadzieję, że jeszcze życie Ci wynagrodzi wszystkie złe chwile :* Trzymaj się, smaż pyszne naleśniczki i nie smuć się ;)
OdpowiedzUsuńNaleśniki pierwsza klasa!
OdpowiedzUsuńMusiały być pyszne :)
Matko, aż mnie za gardło coś ścisnęło :<
OdpowiedzUsuńTrzymaj się !:* My będziemy Cię wspierać :)
a Twoje śniadania to istne dzieła !
Już nie mogę się doczekać borówkowego sezonu
OdpowiedzUsuńTo bardzo przykre co napisałaś.. ale pamiętaj że jeśli tylko chcesz cały świat stoi przed Toba otworem, ważniejsze od tego co było, jest to co jeszcze wydarzyć się może. Trzymam za Ciebie kciuki :)
OdpowiedzUsuńjak kokosowe to proszę porcyjkę :>
OdpowiedzUsuń"umiesz liczyć, licz na siebie" bolesne, ale im człowiek starszy, tym bardziej przekonuje się, jak bardzo te słowa są prawdziwe. masz teraz trudny okres, ale on się skończy, jesteś i będziesz silna:*
OdpowiedzUsuńuwielbiam Twoje śniadania, ostatnio tak często kokosowe i dla mnie najlepsze<3
naleśniki bajeczne, a czytają twój smutny wpis mogłam jeszcze wyraźniej dostrzec jakich super mam rodziców, wiadomo, że nie zawsze jest kolorowe, ale tworzymy rodzinę, życzę Ci, abyś odbudowała swoje relacje z najbliższymi, bo naprawdę warto
OdpowiedzUsuńTak pyszne naleśniki nie mogą być smutne ;) Czasem zastanawiam się, że wrażliwość to zaleta. Miejscami jest z nią tak ciężko... Codzienna rutyna daje mniej czasu na myślenie, to chyba dobrze?
OdpowiedzUsuńKażdy jest, inny, każdy ma inne doświadczenia, przecież nie ma wzorca jak powinno wyglądać dzieciństwo. A dzięki swojemu nie tylko coś straciłaś, ale też zyskałaś. Jak piszą poprzednicy w komantarzach, napewno jesteś silniejsza psychicznie, nawet jeśli masz takie chwile załamania ;*.
OdpowiedzUsuń