167. więc się żegnam

Płatki owsiane z kakao, cukinią, muscovado, gorzką czekoladą i nerkowcami

A dzisiaj ostatnia już przed wyjazdem część Liebster Blog, czyli pytania od Mary. Chyba powinnam stworzyć dla tych wszystkich tagów osobną etykietę, bo trochę ich już się nazbierało. (; Może po powrocie uda mi się nawet zrobić osobną podstronę "o mnie". Tymczasem dziś wieczorem wyruszam na katowickie lotnisko, by jutrzejszy dzień zacząć już w Izraelu - kąpielą w Morzu Martwym. Kolejne śniadanie pojawi się dopiero najprawdopodobniej 24 lutego, bo nie wiem, jak z dostępem do internetu będzie w hotelu i u mojej host sister. Pierwszą połowę wyjazdu spędzę w izraelskiej rodzinie, natomiast drugą, ze względu na obchodzony przez Żydów w tym czasie Purim - w hotelu. W każdym razie będę starała się dokumentować wszystkie śniadania, żeby po powrocie mogły pojawić się tutaj razem z relacją z całego wyjazdu. Jeśli jednak nie udałoby mi się napisać choć słowa w trakcie całego pobytu w Izraelu - do napisania za tydzień!

1. Jakie jest Twoje wymarzone miejsce zamieszkania?

Chorwacki Split albo gdzieś w Anglii, najlepiej w niewielkim, urokliwym i deszczowym miasteczku na prowincji.

2. Jaki film wywarł na Tobie ogromne wrażenie?

Pewnie pisałam już o tym setki razy, ale wciąż pozostaję pod wielkim wrażeniem "Full Metal Jacket" Kubricka. Szczerze nie znoszę filmów wojennych, ale ten bezapelacyjnie stanowi największy wyjątek od tej reguły. Trudno mi nawet znaleźć odpowiednie słowa, żeby go opisać i ewentualnie zachęcić do obejrzenia jakoś tych, którzy go jeszcze nie widzieli, ale ten film wstrząsnął mną naprawdę mocno i od jakiegoś roku ciągle pozostaje na szczycie listy moich ulubionych. Wieki temu jeszcze podobne wrażenie wywarł na mnie film "Podejrzani", ale tutaj już raczej bez żadnych górnolotnych emocji. Prędzej przez swoją nieprzewidywalność i zaskakujący zwrot akcji po lekkim wynudzeniu się przez jakieś sto pierwszych minut seansu. Dorzucam jeszcze do tego grona "Dwunastu gniewnych ludzi", bo dopóki nie obejrzałam tego filmu, byłam pewna, że w trakcie oglądania półtoragodzinnego dramatu sądowego można umrzeć z nudów, a tymczasem nie mogłam się od niego oderwać nawet na chwilę.

3. Czy jest coś, co zawsze Cię rozśmieszy? Jak tak, to co to jest?

Z pewnością sytuacja, w której pod żadnym pozorem nie powinnam się śmiać. (;

4. Jakie jest twoje motto życiowe?

Chyba nie mam takiego, a na pewno nie ma nic wspólnego z żadnymi wyświechtanymi, patetycznymi "carpe diem". Ewentualnie "byle do piątku".

5. Co robisz, gdy jesteś sama w domu?

Chyba nie do wszystkiego powinnam się przyznawać. ]:> Ale jako że 90% tygodnia spędzam w domu sama, często bywają to także najzwyklejsze, czysto domowe, codzienne czynności.

6. Kto jest twoim idolem/autorytetem?

Idol - nie lubię tego słowa, a autorytetów nie mam. Za to podoba mi się Maynard James Keenan.

7. Gdybyś mogła przenieść się do jednego miejsca na świecie, co by to było za miejsce?
Aktualnie Izrael i teraz wydaje się to być bardziej realne niż kiedykolwiek.

8. Smak z dzieciństwa?
Pierwsze, co przyszło mi na myśl to biały, pszenny chleb opieczony na grillu, który zjadałam w ilościach wręcz hurtowych w trakcie czekania na właściwy posiłek podczas letnich, rodzinnych wieczorów.

9. Ulubiona piosenka w tym momencie?
Zdecydowanie za dużo ich jest, żeby wybrać jedną konkretną. Ewentualnie duet "Wings for Marie" i "10,000 days" Toola, wprowadzające mnie zawsze w w sumie w ponad 16-minutowy trans.

10. Najlepszy sposób na poprawę humoru?

Zamknięcie się w kuchni i kompletne puszczenie wodzy wyobraźni!

11. Największe marzenie?

Być szczęśliwą.