Dodaję też na Waszą prośbę przepis na popovers - jak zwykle lekko przeze mnie zmodyfikowany, ale sprawdzony - możecie być pewni, że wychodzą wyśmienite, czego dowodem może być choćby fakt, że dziś rano zostałam zmuszona przez tatę do upieczenia dwóch partii pod rząd.
POPOVERS
(8 sztuk)
30 g mąki pszennej tortowej
30 g stopionego masła
3 jajka
100 ml mleka
pół łyżeczki soli
Przed przygotowaniem upewnijcie się, że wszystkie składniki mają temperaturę pokojową. Jeżeli różnica temperatur ciasta i piekarnika będzie zbyt duża, popovers wyjdą zakalcowate i nie wyrosną odpowiednio. Mąkę przesiewam do miski, dodaję sól, jajka i masło i miksuję na małych obrotach. Ciągle miksując, stopniowo dolewam mleka. Masę przelewam do lekko natłuszczonej formy do muffinek, wypełniając każdy z otworów do 2/3 wysokości. Piekarnik rozgrzewam do 210 stopni. Wkładam formę do nagrzanego piekarnika i piekę przez 15 minut, następnie zaś zmniejszam temperaturę do 180 stopni i trzymam popovers w piekarniku przez kolejny kwadrans.
CZĘŚĆ I - KUCHENNA
CZĘŚĆ II - UBRANIOWA
Haha, zdaję sobie sprawę, że niewiele można z tego zdjęcia odczytać, ale postaram się Was "nakierować" co jest czym. Na pierwszym planie - co prawda nie przeceniony, ale i tak okazyjny plecak z H&M. Tam też kupiłam białą, ażurową, lekko prześwitującą bluzkę - na samym szczycie całego stosiku ubrań. Dalej - idąc od góry - przeceniona czarna, prześwitująca koszula z Cubusa. Kolejne dwie rzeczy to już szczyt mojej pazerności - przecenione czarny kardigan z Zary i pudrowa, odkrywająca część pleców sukienka z Cubusa. W ich kupnie nie byłoby niczego złego, gdyby nie fakt, że... Mam już takie, tyle tylko, że w innej wersji kolorystycznej. Choć przecież ten kardigan to świetna baza i takie klasyczne rzeczy zawsze się przydają, prawda? A fakt, że kupiłam drugą, podobną rzecz oznacza chyba, że dobrze się sprawdziła? Tak sobie to będę tłumaczyć. Sukienką za to ukoiłam swoje krwawiące do tej pory serce. Jakiś czas temu, jeszcze przed przeceną, kupiłam taką, tylko w czarnej wersji. Byłam nią zauroczona, ale wydawała mi się być trochę za długa - więc bez zastanowienia oddałam ją do krawcowej. Ta miała chyba gorszy dzień, bo nie dość, że obcięła ją krzywo, to okazała się być za krótka. Dalej w niej chodzę, ale mogę zapomnieć wtedy o podnoszeniu rąk czy schylaniu się. Kolejną rzeczą są spodnie z Zary - w militarnym stylu, w moro. Ostatnia sztuka, rozmiar 34 - dzięki nim będę pamiętać, jak dużo zrobiłam dla siebie zrzucając zbędne kilogramy i będą teraz najlepszą motywacją, żeby nigdy swoich starań nie zaprzepaścić. Dalej są kolejne spodnie - te już nieprzecenione. Klasyczne, jasne dżinsowe rurki z Cubusa. Następne trzy rzeczy kupiłam za to przecenione w Zarze - czarny sweter z materiału przypominający welur (i moją mamusię w młodości!), czarny podkoszulek bez rękawów z tygrysim printem i bazowa, biała koszulka. Ostatnią zdobyczą jest czarny, grunge'owy sweter z Cubusa, który już ledwo załapał się na zdjęciu. Musicie mi więc wierzyć na słowo, że ta czarna, niewielka plama to właśnie on. (;
Jutro postaram się napisać za to o tym nieszczęsnym kremie czekoladowym - o ile oczywiście znowu nie zapomnę!
Jutro postaram się napisać za to o tym nieszczęsnym kremie czekoladowym - o ile oczywiście znowu nie zapomnę!
Gratuluję udanych zakupów:) Sama muszę się wybrać. Sama robiłaś Popovers? Możesz podać przepis?
OdpowiedzUsuńtak, sama. (; dodam go trochę później, bo teraz muszę szybko wychodzić.
UsuńDzięki:) Napisałam maila, jeśli znajdziesz czas, byłabym wdzięczna za odpowiedź:)
Usuńok, zaraz sprawdzę. (;
UsuńJezus maria. wybacz, ze zapytam, ale wygralas w loterii?;o
OdpowiedzUsuńwiększość z tych rzeczy była przecież przeceniona. (;
UsuńOmamo, chcę ten plecaczek, jest przecudowny!
OdpowiedzUsuńJa jak na złość na wyprzedażach niczego nie zakupiłam. Wszystko było już poprzebierane i porozrzucane, więc najwyraźniej się spóźniłam :(
ja byłam na zakupach w tę niedzielę, a wybór był jeszcze całkiem duży. może zależy też od sklepu, a może miałam po prostu szczęście. (;
Usuńzazdroszczę i śniadanka i łupów! zanim ja dotrę na zakupy to po wyprzedażach już śladu nie będzie niestety:p
OdpowiedzUsuńAle się obkupiłaś! Kuchenne zwierzakowe łapki uwielbiam! ;)
OdpowiedzUsuńżeby nakupic tyle rzeczy - szczególnie tych PRZECENIONYCH z zary musialabym zarabiać tygodniami po przyjeździe z uczelni ;)
OdpowiedzUsuńbez przesady - w zarze wydałam niewiele ponad 200 zł, więc to chyba nie jakoś strasznie dużo jak za 5 kupionych tam rzeczy?
UsuńJakie wspaniałe śniadanie :) no i łupy wyprzedażowe też. Pojedź ze mną na zakupy! Błagam
OdpowiedzUsuńmogę, ale na sponsora już raczej się nie nadam. :D
UsuńWidzę, że zakupy się udały :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam kupować rzeczy na wyprzedażach.
Podzielisz się przepisem na to pysznie wyglądające śniadanko? :*
tak, zaraz w końcu go dodam. (;
Usuńpopovers kuszą, muszę w końcu zrobić :)
OdpowiedzUsuńmam takie same łapki kuchenne, tylko czerwone :D są świetne! :D
kupiłam czarne, bo te czerwone były dwa razy droższe, a wolałam mieć jednak dwie. :D
UsuńKuchenne zdobycze wręcz kocham ;)
OdpowiedzUsuńA śniadanie jak zwykle kuszące ;)
świetny plecaczek! a kuchenne zdobycze cieszą oko :D też nie przeszłabym obok nich obojętnie :D
OdpowiedzUsuńTwoje dzisiejsze śniadanie jest jednym z tych które zmobilizowałyby mnie do wstania wcześniej i odpalenia piekarnika <3 love love
zapewniam - dla takiego śniadania warto się odrobinę poświęcić. :D
UsuńCzęść kuchenna podoba mi się najbardziej, ale i ubrania niczego sobie ;) cieszę się, że zakupy się udały.
OdpowiedzUsuńŚniadanie wygląda obłędnie! Muszę się w końcu skusić na te popovers :)
Łupy wyprzedażowe prima sort!
OdpowiedzUsuńPodobnie jak śniadanie.... Mniam:-D
te czerwone narzędzia kuchenne są boskie! :D
OdpowiedzUsuńa pożeczki kuszą kolorkiem, na talerzu lato a za oknem zima ;P
Część ubraniowa podoba mi się najbardziej :D Szczęściara! Chyba mamy nawet podobny styl. Też będę musiała chyba trochę pochodzić po sklepach.
OdpowiedzUsuńŚniadanie? Obłędne! Naprawdę, nigdy nawet nie słyszałam o czymś takim, a wygląda tak smakowicie...
o, to w takim razie - gdybym nie była teraz kompletnym bankrutem - mogłybyśmy na zakupy chodzić razem. :D ja do niedawna też nie miałam pojęcia, czym są popovers, ale okazało się, że są naprawdę wspaniałe i zdecydowanie warte spróbowania!
Usuńwarto czasami sprawić sobie jakąś przyjemność , świetny ten zestaw kuchenny ;)
OdpowiedzUsuńa to śniadanie -pycha ! chciałam je kiedyś zrobić ,teraz wiem ,ze warto ;d
zrób koniecznie - zakochasz się. (;
UsuńTe rzeczy do kuchni to mogłabym zabrać. :D A śniadanie wygląda obłędnie. :>
OdpowiedzUsuńJesteś mistrzynią! Codziennie inne, spektakularne i niebanalne śniadanie :) Może kiedyś się skuszę i zrobię takie cudeńka :)
OdpowiedzUsuńpopovers to jakieś cudo ! :)
OdpowiedzUsuńwyprzedaże mnie też skusiły ostatnio ;) no ale jesteśmy kobietami, więc to tak jakby zrozumiałe i jasne ;)
Nigdy nie jadłam :D Muszę koniecznie zrobić, wyglądają na lekkie jak chmurka :)
OdpowiedzUsuńA zakupy świetne, uwielbiam kupować kuchenne rzeczy oraz ubrania :D
takie właśnie są i podobnie smakują. (; w środku wychodzą puste, więc idealnie nadają się do nadziewania ulubionymi dodatkami.
UsuńZ całych zakupów najbardziej podoba mi się część kuchenna, bo bardzo lubię czerwony kolor w kuchni, chyba mam tak po mamie, bo ona do kuchni kupuje wszystko w tym odcieniu ;)
OdpowiedzUsuńA popovers chciałam zrobić już dawno, czekam tylko na trochę wolnego... :)
zazdroszcze tych zakupów, ja przez studniówke totalnie nie mam kasy i jak widzę te wypzedaże to aż mi sie chce płakać ;p
OdpowiedzUsuńśniadanko bombowe, upiecz mi takie! <3
porządne zakupy :) o ile część ubraniowa to subtelne wyobrażenia, jestem zachwycona kuchennymi zdobyczami :D
OdpowiedzUsuńTeż lubię takie zakupy, raz a porządnie :)
OdpowiedzUsuńCo do śniadania to muszę koniecznie kiedyś zrobić, Ala już zdążyła mnie zachęcić :D