Wczoraj wieczorem po deszczu poszłam sobie biegać, bo nie ma dla mnie chyba ku temu lepszych warunków. Wróciłam grubo po dwudziestej pierwszej, a mama już na powitanie w samej bramie zaczęła na mnie krzyczeć. Nie wydarła się na mnie jednak dlatego, że biegam tak późno, ale dlatego, że nic jej o tym nie powiedziałam, bo chciała iść biegać ze mną. Od razu się uśmiechnęłam. Obiecałam jej, że od następnego razu możemy biegać wspólnie, nawet jeśli miałabym ją "eskortować" krążąc wokół niej, żeby nie być zmuszoną zatrzymywać się co chwilę. Naprawdę chciałabym, żeby to nie był słomiany zapał i żeby mama w końcu zmieniła coś w swoim życiu. Nawet nie pamiętam jej już szczupłej. Nie chodzi nawet o samą sylwetkę, ale o jej zdrowie. Mam nadzieję, że uda mi się ją jednak zreformować.
A na zdjęciach moje przemoknięte najacze i pierwsze w tym roku poziomki (pozujące na maminej ręce) - zebrane kosztem poprawienia swojego najlepszego czasu na tej trasie i dziesiątek ukąszeń komarów. Zjedzone jako posiłek pobiegowy. (;
po deszczu jeszcze nie biegałam, ale na prawdę musi być wspaniale, bo uwielbiam to powietrze po deszczu/burzy. i jak miło, że mama chce się przyłączyć do treningu! :)
OdpowiedzUsuńsurowe kakao mogłoby mi zastąpić czekoladę! tylko, gdzie je dostać? :<
surowe kakao to chyba tylko w sklepach ekologicznych, ewentualnie może w jakichś z żywnością orientalną. ale takie w kawałkach, do chrupania - polecam!
UsuńOby Ci się udało! Poza tym, to musi być miła odmiana, pobiegać sobie z mamą. Też bym chciała, ale moja niestety nie da się namówić :(
OdpowiedzUsuńFajnie że Twoja mama jest chętna na wspólne bieganie:) Swoją ostatnio też biorę pod pachę, ale na spacery bo jeszcze kondycji do biegania nie ma...
OdpowiedzUsuńU mnie tez już są pyszne słodkie poziomeczki:)
Omlet pierwsza klasa!:)
Oj, moja mama mówi, że biegać to ona może co najwyżej po schodach z piętra na dół. Ale za to jest chętna do ćwiczeń ze mną, więc mam nadzieję, że w wakacje uda mi się ją zmotywować :) pysznie wygląda ta czekoladowa góra na omlecie <3
OdpowiedzUsuńZ moją mamą to góra mogę na spacery iść, ale przecież nikogo nie będę zmuszać :) Bo w sumie samej mi się nie chce zbytnio biegać, wolę inne dyscypliny. A śniadanie jak zwykle prezentuję się zniewalająco :D
OdpowiedzUsuńJakby moja Mama chciała biegać.! :D Hohoho. xdd Oni woli wszystko inne, tylko nie bieganie.
OdpowiedzUsuńOmlet wygląda bardzo smacznie. ;)
moja mama kiedyś biegała i to całkiem nieźle, więc zrobi to szybciej ode mnie :) omlet poproszę!
OdpowiedzUsuńuwielbiam spacery "po deszczu" :-) powietrze jest wtedy takie świeże.
OdpowiedzUsuńtrzymam kciuki za mamę! i za Wasze wspólne bieganie!
u mnie też już są poziomki, duuuuuużo poziomek :-)
omlet! królestwo za omlet!
OdpowiedzUsuńa mamine bieganie to świetny pomysł. Strasznie zazdroszczę, że mama chce jakoś aktywnie spędzić czas i to z Tobą. moja raczej nie chce mnie na oczy widzieć więcej niż musi :D
moja mama nawet rowerem nie dałaby pewnie rady przejechać więcej jak kilometr, a co dopiero biegnąc :D Znaczwidać tego w sumie po niej, bo jest szczupła, ale kondycji to ona nie ma.
OdpowiedzUsuńA omlet świetny. Chętnie spróbowałabym tego kremu, bo same w sobie daktyle uwielbiam :)
Ah, bieganie w deszczu jest zdecydowanie najlepsze! Wczoraj i nas tez padalo, wiec wyciagnelam butki i do boju :D to wspaniale ze mama chce z Toba biegac, zazdroszcze! Zycze wam powodzenia :D a omlet wyglada fantastycznie :D
OdpowiedzUsuńnajbardzije zaintrygował mnie krem czekoladowo daktylowy:)
OdpowiedzUsuńOjej, już myślałam, że chodzi o coś poważnego, jakieś rodzinne niesnaski, ale skoro to foch strzelony za Twój samotny bieg to nic tylko się cieszyć, motywować i mobilizować Mamę!;)
OdpowiedzUsuńMoja mama się od kilku lat odgraża, że kupi sobie rower i będzie jeździła, ale na gadaniu się kończy :P
OdpowiedzUsuńU mnie dziś poziomki zawitały w owsiance :D
A u Ciebie jak zwykle pyszności *-*
OdpowiedzUsuńGenialny omlet na poniedziałkowy poranek:)
OdpowiedzUsuńpoziomki *-*
OdpowiedzUsuńfajnie ,że mama chcę biegać, raźniej razem ;)
co do omletu - jest boski !! z pysznym kremem.
Oooo kochana, przegiełąś :D Poziomki to lecą do mnie ! To ja jestem ich największą fanką na ziemi haha :D
OdpowiedzUsuńOmlet z tym kremem, a na dokładkę poziomki, rozpływam się :>
OdpowiedzUsuńte poziomki to raczej jako "przystawka" jeszcze poprzedniego dnia.
Usuńmożna prosić o przepis?
OdpowiedzUsuńomlet zrobiłam według tych proporcji:
Usuńhttp://poranne-zamotanie.blogspot.com/2013/02/155-najlepszy-jaki-kiedykolwiek-jades.html
nie piekłam go w piekarniku, tylko na lekko natłuszczonej patelni do naleśników.
te Twoje obłędne omlety <3
OdpowiedzUsuńAle fajnie że mama do Ciebie dołącza! Ja generalnie wolę biegać sama, bo nie lubię się dostosowywać do czyjegoś tempa albo robić przerw ;) Ale z mamą musi być przyjemnie :)
Z moją mamą mam podobnie - jakże więc się ucieszyłam gdy usłyszałam że biega! W weekendy nawet 2 razy dziennie :))) ale motywuje ją też to, że znalazła sobie kumpelę do biegania - wiadomo, wzajemnie się wspierają :> szkoda tylko, ze nadal ma kiepskie nawyki żywieniowe... ale wszystko z czasem.
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za Twoją mamę, a raczej za nasze mamy - żeby to nie było tylko chwilowe :D
Does your site have a contact page? I'm having a tough time locating it but, I'd like to shoot you an email.
OdpowiedzUsuńI've got some ideas for your blog you might be interested in hearing. Either way, great site and I look forward to seeing it develop over time.
Feel free to surf to my web site: golf swing tips - -