Czekoladowy suflet z kaszy manny z płynnym środkiem z malinami
Nie byłabym oczywiście sobą, gdybym po odpowiedzeniu ostatnio wreszcie na wszystkie zaległe tagi znowu nie zgromadziła w kolejce ich pokaźnej ilości. No ale czas w końcu powiedzieć lenistwu stanowcze "raczej nie" i wziąć się do roboty! Na pierwszy ogień - pytania od Aleksandry, której ślicznie dziękuję za nominację.
A co do mojej diety, o którą zostałam zapytana pod wczorajszym śniadaniem, to chciałam napisać małe wyjaśnienie. Pisałam, że jestem na diecie dla lepszego samopoczucia, co w domyśle oznaczało "by dobrze czuć się we własnym ciele", a nie - by lepiej czuć się jedząc inaczej. Sama dieta niezbyt dobrze na moje poczucie wpływa, bo ograniczone "widzenia" z moimi ukochanymi słoiczkami z masłem orzechowym do najprzyjemniejszych zdecydowanie nie należą. Więc posta o tym, co jeść, by czuć się lepiej raczej nie napiszę, bo ja wciąż najlepiej czuję się po beztroskim wyjadaniu masła orzechowego palcem prosto ze słoika.
Bardzo długo chodził już za mną suflet z kaszy manny, a już najlepiej czekoladowy suflet z kaszy manny. To, że po raz kolejny pojawia się na blogu, może świadczyć tylko o jego genialności. Póki co ciągle pozostaje moim sufletowym numerem jeden i na razie nie zapowiada się, żeby szybko miało się to zmienić. Przygotowanie sufletu z płynnym środkiem to nie lada sztuka, jednak Anna Olson zdradziła mi kiedyś banalny, a jednocześnie genialny w swojej prostocie sposób, dzięki któremu zawsze się uda. Ta niezawodna metoda to po prostu umieszczenie w środku kawałka czekolady - tak niezwykle prozaiczna czynność, a przy tym jak efektowna.
CZEKOLADOWY SUFLET Z PŁYNNYM ŚRODKIEM
50 g razowej kaszy manny
200 ml płynu (tutaj 100 ml mleka i 100 ml wody,
ale można użyć tylko samego mleka - mój stosunek
do połączenia kakao ze zbyt dużą jego ilością
raczej nieprędko się zmieni (;)
15 g gorzkiego kakao
10 g stopionego masła
10 g cukru trzcinowego
białko jajka
szczypta soli
+dwie duże kostki (ok. 20 g) gorzkiej
czekolady do nadziania
Dodaję do mleka cukier trzcinowy i masło, lekko dosalam i podgrzewam w rondelku. W osobnym kubeczku mieszam kaszę mannę z wodą i kakao, dopóki nie pozbędę się grudek. Kiedy mleko zacznie się gotować, zdejmuję je z ognia i wlewam do niego mannę, cały czas przy tym mieszając. Stawiam rondelek z powrotem na palniku i na małym ogniu podgrzewam kaszę, dopóki nie zgęstnieje, co jakiś czas znów mieszając. Gdy lekko ostygnie, dodaję do niej partiami (za każdym razem dodając 1/3) ubite na sztywną pianę białko i delikatnie je ze sobą łączę. Przekładam połowę przygotowanej masy do kokilki i umieszczam na środku kostki czekolady. Następnie przykrywam je warstwą pozostałej kaszy i wyrównuję jej powierzchnię. Wstawiam kokilkę do piekarnika nagrzanego do 180 stopni i piekę przez 20 minut, nie otwierając przy tym drzwiczek, by suflet nie opadł. Po upieczeniu podałam z malinami.
1. Jeżeli kawa, to jaka, z kim i w jakiej porze dnia?
Ostatnio moim i rodziców zwyczajem stała się espresso ze szpitalnego automatu pite dzień w dzień, każdego popołudnia. I mimo niemiłych okoliczności, w jakich przychodzi mi ją pić, całkiem polubiłam ten nasz codzienny rytuał.
2. Pasja, zainteresowania (oprócz gotowania)?
Jak mi się chce, lubię porobić zdjęcia. A kiedy mam tylko czas, oglądam filmy. Dużo filmów!
3. Ile czasu dziennie spędzasz na komputerze?
Dużo za dużo - pewnie tak z 4 godziny dziennie, chociaż i tak na połowę rzeczy, które chciałabym zrobić, nie starcza mi czasu. Chociaż teraz bardziej mnie ten brak czasu cieszy niż martwi.
4. Wegetarianizm? Jak tak to czemu, jak nie - czemu nie?
Nie, bo za bardzo lubię dobre, czerwone mięso. :)
5. Jak widzisz siebie za 20 lat?
Nie widzę - na chwilę obecną trudno jest mi sobie wyobrazić siebie za kilka miesięcy - pełnoletnią, i boję się tak nieuchronnie uciekającego czasu, więc tym bardziej wyobrażenie sobie siebie za dwie dekady jest dla mnie abstrakcją.
6. Miasto/państwo, które chciałabyś odwiedzić?
W tej chwili Chorwacja - bardziej niż kiedykolwiek.
7. Jaki masz styl ubierania się?
Nie mam pojęcia, jak można by go nazwać - po prostu chodzę w tym, co mi się podoba. Inni się nim o dziwo zachwycają, a ja najbardziej lubię przede wszystkim proste, bazowe rzeczy głównie w odcieniach bieli, czerni i dżinsu.
8. Gdzie na wakacje w tym roku?
W planach była ukochana, poczciwa Chorwacja. Teraz za to codziennie zaliczam niezwykle fascynującą trasę dom-szpital-dom.
9. Masz zwierzęta?
Mam - Alfreda i całkiem pokaźną (po syzyfowych staraniach ich wytępienia sądząc) hodowlę myszy w domu.
10. Najgorsze danie z przedszkola?
Nie pamiętam najgorszego, ale z nostalgią i łezką w oku wspominam za to przedszkolne łazanki!
11. Ulubione ciasto?
Sernik mojej babuni jest bezkonkurencyjny i w ogóle sam w sobie stanowi dla mnie osobną kategorię, ale ostatnio zakochałam się też w ciastach z fasoli (co chyba dobrze widać na blogu), więc tymczasowo to właśnie wszelkie fasolowe wypieki zajmują miejsce na podium tuż za babcinym sernikiem.
Mogła byś napisać więcej na temat swojego obecnego odżywiania? (tzn. np. co i dlaczego jadasz na poszczególne posiłki?)
OdpowiedzUsuńhm, tym postem chciałam właśnie tak delikatnie zasugerować, że raczej nie. :D tzn. może w odległej przyszłości, kiedy wrócę do normalnego, a nie odrobinę jednak ograniczającego dietowego jedzenia, ale póki co nie czuję nawet potrzeby pisania o tym.
Usuńwygląda cudownie:)
OdpowiedzUsuńTyle czekolady *.* :P
OdpowiedzUsuńAle kuszący! Czekoladę z malinami mogłabym jeść codziennie :)
OdpowiedzUsuńCzekoladowa rozkosz <3
OdpowiedzUsuńCudne ciasto z manny <3 Do tego z moimi ukochanymi malinkami i płynnym środkiem czekoladowym.
OdpowiedzUsuńpiękny suflet, musiał genialnie smakować :D
OdpowiedzUsuńi zaraz się ludzie rzucą na Twoją dietę :) znam ten ból odstępstw od masła orzechowego, czasem trzeba, jak się pochłania słoik w mniej niż tydzień
OdpowiedzUsuńgorzej, jak się pochłania słoik w mniej niż... dzień. :D
UsuńEkhm, skąd ja to znam. No ale rozumiesz, to było domowe masło z orzechów włoskich. Od niego nie sposób się oderwać. Tyle, że potem umierałam w nocy z bólu brzucha.
UsuńBywa:D
nawet mi nie mów o tym z orzechów włoskich, bo aż się łezka w oku kręci... :D
UsuńTen rytuał picia kawy na szpitalnym korytarzu trafił jakoś w moje serce. Może dlatego, że "szczęście w nieszczęściu", że wszędzie, byle co, byle drobiazg może okazać się jakimś stałym, stabilnym punktem, o który można się chociaż podeprzeć, nawet jeśli to napój kawopodobny z automatu w niemiłych okolicznościach.
OdpowiedzUsuńmoże i racja - zwłaszcza, że z babcią już trochę lepiej, a ten "napój kawopodobny" jest całkiem, całkiem smaczny. (;
Usuńjeżeli nie chcesz to nie mów oczywiście, ale sama o tym wspomniałaś, więc coś się dzieje niedobrego, że codziennie odwiedzasz szpital? :(
OdpowiedzUsuńbabcia miała wylew, kiedy były te upały, ale i tak jest już w sumie lepiej, bo ostatnio przenieśli ją na oddział rehabilitacji.
Usuńjej, bardzo mi przykro.
Usuńpożycz babci dużo zdrowia.
dzięki za wsparcie, babi na pewno się ucieszy. (;
Usuńnr 4 <3
OdpowiedzUsuńTaki płynny środek w suflecie i dodatek malin.. mmm, pycha :)
OdpowiedzUsuńAle on cudownie wygląda!
OdpowiedzUsuńA ja bym sporo dała, żeby przytyć...
OdpowiedzUsuńNie musisz sporo dawać, raczej sporo jeść - na początku może być problem, ale apetyt rośnie w miarę jedzenia i potem już wchodzi jak masło:D
Usuńtaaa, pomyśleć, że sama miałam z tym do pewnego czasu problem... :D
UsuńPołączenie kakao i malin jest dla mnie najlepsze!
OdpowiedzUsuńI co się dzieje, że musisz codziennie jeździć do szpitala?
babcia.
Usuńwygląda apetycznie! zjadłoby się :D
OdpowiedzUsuńwygląda bosko:) już się rozpłynełam :D:D
OdpowiedzUsuńPłynny środek, jestem za ! I dodatek malin, super :>
OdpowiedzUsuńCzekolada i maliny to wspaniałe połączenie. Nigdy o dziwo nie jadłam ani sufletu ani puddingu z manny i jak się już przekonam, to na pewno właśnie z tego przepisu. Jaką średnicę ma Twoja kokilka?
OdpowiedzUsuńkiedyś już ją nawet mierzyłam na czyjąś prośbę i jeżeli dobrze pamiętam, to ma 10,5 cm. (;
UsuńCzekolada. Kakao. Czekolada. Maliny. Przecież to mówi samo przez się jaka to uczta dla podniebienia!
OdpowiedzUsuńrany jak to trafia w mój gust :)
OdpowiedzUsuńMusze wreszcie wyprobowac ten suflet! A w niedzielę kolejlny kraj na sniadanie?
OdpowiedzUsuńtak, jutro wszystko napiszę w poście. (;
UsuńCudnie wygląda :)
OdpowiedzUsuńo matko! jak cudownie wygląda! <3
OdpowiedzUsuńmuszę go spróbować, muszę! :)
OdpowiedzUsuńmam nadzieję, że niedługo Twoją ulubioną kawą stanie się ta domowa, a szpitalnej już więcej nie będziesz musiała pić :)
OdpowiedzUsuńa śniadanie wygląda obłędnie, czuję, że jedząc je w 100% zaspokoiłabym moje kubki smakowe :)
zakochałam się! Muszę zrobić go jak najprędzej! Ale już czuje że nie będzie w najmniejszym stopniu taki perfekcyjny jak Twój <3
OdpowiedzUsuńRaz robiłam już suflet z Twojego przepisu i nie powiem, wyszedł dobry ale... zawsze zastanawiają mnie Twoje proporcje kaszy w stosunku do płynów. 50 g to 5 płaskich łyżek, u Ciebie- na niepełną szklankę mleka/wody. Pamiętam, że gotując kaszę, wyszło jej bardzo mało, gęsta "klucha", która na dodatek dosyć szybko ostygła i bardzo trudno było mi w nią wmieszać ubite białko. Przez to suflet nie urósł ani trochę... Tobie też wychodzi tak gęsta masa?
OdpowiedzUsuńmnie kasza wychodzi bardzo gęsta, ale w żaden sposób nie przypomina opisanej przez ciebie "kluchy". mi zawsze ten suflet wyrasta bez zarzutu (zresztą widać po spękaniach na wierzchu (;), a do tego ani trochę nie opada. zawsze odmierzam kaszę na wadze kuchennej, więc na pewno podaję dokładne proporcje. nigdy nie ważyłam jednej łyżki manny, bo zawsze sypię ją wtedy prosto z opakowania. może twoja łyżka ma po prostu więcej gram? konsystencja powinna być dość gęsta, ale nie do tego stopnia, by utrudniało to połączenie jej z białkiem. może następnym razem (o ile taki będzie :D) spróbuj dodać trochę więcej płynu według własnego uznania?
UsuńHm, tak też chyba zrobię (już jutro!), trochę więcej płynu, a reszta zgodnie z przepisem. ;) MUSI wyjść, bo będzie to moje śniadanie urodzinowe. (;
Usuńw takim razie trzymam kciuki, żeby wyszło i życzę wszystkiego najlepszego! :)
Usuńjejku , jak to cudownie się prezentuje.
OdpowiedzUsuńJejciu, jakie czekoladowe i te maliny. Ahh, na sam widok leci mi ślinka.
OdpowiedzUsuńpłynny środek, brzmi nieźle
OdpowiedzUsuńooo boski suflet :D musze wypróbować <3
OdpowiedzUsuńTen suflet wygląda cudownie, nigdy takiego nie jadłam.
OdpowiedzUsuńSuflet jest cu-do-wny! *.*
OdpowiedzUsuńfantastiko! :D
OdpowiedzUsuń