Angielskie muffinki z twarogiem i borówkami
vegan: mleko w przepisie -> woda, miód w przepisie -> cukier trzcinowy
Choć może bardziej pasowałoby do nich określenie "diabelsko dobre"? Mięciutkie, delikatne, cudownie pachnące drożdżami i niezwykle sycące. I wcale nie wymagają posiadania sprawnego piekarnika. (; A ja w końcu trafiłam na smaczne borówki!
ANGIELSKIE MUFFINKI
(1 porcja,
4 małe bułeczki)
4 małe bułeczki)
50 g mąki pszennej pełnoziarnistej
30 g mąki pszennej tortowej
60 ml mleka
pół łyżeczki drożdży suszonych
pół łyżeczki miodu
szczypta soli
Delikatnie podgrzewam mleko, dodaję do niego miód i drożdże, mieszam i odstawiam na chwilę. Obie mąki przesiewam do miski, dodaję sól i stopniowo wlewając przygotowany roztwór zaczynam mieszać ciasto łyżką. Gdy składniki się połączą, zaczynam wyrabiać je rękami i robię to przez co najmniej 10 minut. Następnie umieszczam wyrobione ciasto w misce, którą owijam folią spożywczą i odstawiam na 45 minut w ciepłe miejsce (nagrzałam piekarnik do ok. 40 stopni i wyłączyłam, po czym wsadziłam do niego miskę z ciastem), by podwoiło swoją objętość. Po upływie tego czasu zagniatam ponownie ciasto, by je odgazować i dzielę je na cztery równe części, z których formuję kulki, które następnie spłaszczam dłonią. Ponownie odstawiam je do wyrośnięcia - tym razem na 30 minut. Po tym czasie rozgrzewam patelnię i na małym ogniu piekę muffiny po 5 minut z każdej strony, najlepiej pod przykryciem.
Na początku myślałam, że to bułki, ale to coś znacznie lepszego i treściwego widzę :) Kusisz tymi śniadaniami z dnia na dzień!
OdpowiedzUsuńAch kocham borówki amerykański :)
OdpowiedzUsuńlubię łączyć twaróg z borówkami, daje wspaniały smak :)
OdpowiedzUsuńWidziałam je już mnóstwo razy. Cudownie się prezentują.
OdpowiedzUsuńAch, więc tak wyglądają angielskie muffiny.... :) Będę musiała spróbować
OdpowiedzUsuńale pyszne <3
OdpowiedzUsuńmarzę o borówkach *.* teraz znów nie ma ich w Lidlu i cierpię ;)
OdpowiedzUsuńzrobiłaś mi mecha ochotę i na borówki i na muffinki - wyglądają dość intrygująco ;)
wezmę jedną :> pysznie wyglądają ;)
OdpowiedzUsuńWyglądają niesamowicie! :)
OdpowiedzUsuńDiabelsko dobre? Chcę je! :D
No nie jak na nie patrzę to dostaję ślinotoku :D
OdpowiedzUsuńpyszności : ) jedynie ten długi czas przygotowania o poranku, czy można to zrobić wieczorem i dopiero rano smażyć?
OdpowiedzUsuńtak, na drugie wyrastanie można je wstawić do lodówki na noc, wtedy będą rosnąć wolniej i rano powinny być gotowe do smażenia. :)
Usuńkiedyś robiłam je właśnie tak, jak piszesz- wyrastały mi przez noc w lodówce. fantastyczne są ;)
Usuńa swoją drogą, to nawet nie wiedziałam, że syrop daktylowy można kupić! ja robię swój sama
Rzeczywiśćie anielsko delikatnie wyglądają na zdjęciu, a o ich "diabelskiej" stronie wypowiedziałabym się dopiero po spróbowaniu ;) Ale wierzę na słowo w ich piekielną moc ;D
OdpowiedzUsuńtakie delikatne ;)
OdpowiedzUsuńO rety, świetne! Zapisuję przepis! :)
OdpowiedzUsuńWspaniałe, na pewno zrobię :)
OdpowiedzUsuńmyślisz, że mogę śmiało zastąpić miód syropem klonowym lub z agawy? mam ochotę na takie puchacze ;).
OdpowiedzUsuńtak, spokojnie możesz, chodzi tylko o trochę "energii" dla drożdży. (; ja użyłam akurat miodu, bo moim zdaniem najlepiej komponował się smakowo z muffinkami (ach, ten perfekcjonizm! :D).
Usuńswoją drogą - drożdże są wegańskie? przecież to też żywe organizmy! :D
Usuńdrożdże to żywe grzyby, czyli rośliny a te nie mają układu nerwowego, czyli tak, są wegańskie ;).
Usuńjuż od dłuższego czasu się na nie czaję... muszą być pyszne!
OdpowiedzUsuńOho! Kolejna rzecz, którą znajduję u Ciebie i zapisuję w zakładkach 'do zrobienia'. Cudo :)
OdpowiedzUsuńwow , super !! z patelni - jeszcze lepiej ;D muszę je sobie zrobić, pewnie ,że pyszne <3 i tak smacznie je podałaś *-*
OdpowiedzUsuńZawsze chciałam zrobić, ale ciągle jakoś mi do nich nie po drodze, więc może skoro już tak kusisz i przepis jest to... lecę do kuchni!
OdpowiedzUsuńWspaniale wyglądają <3
OdpowiedzUsuńSama to wymyśliłaś? Bo naprawdę mi się podoba!
OdpowiedzUsuńMuszę zapisać, kiedy zrobię- czas pokaże :)
przepis jest w gruncie rzeczy autorski, jak chyba większość zamieszczanych na blogu. :D inspirowałam się mnóstwem innych, oryginalnych przepisów, ale w końcu proporcje dopasowałam tak, by stworzyć jedną, śniadaniową porcję. (;
UsuńAle ładne! Drożdżowe wypieki są moimi ulubionymi... :) No i naprawdę ładne zdjęcie...:)
OdpowiedzUsuńkocham twoje zdjęcia, kocham twój talent, kocham twojego bloga, no mogłabym tak wymieniać i wymieniać!:3
OdpowiedzUsuńMyślałam, że to serniczki;) Muszą być przepyszne!!!
OdpowiedzUsuńNajlepsze jakie kiedykolwiek spotkałam :)
OdpowiedzUsuńcudne zdjęcie! tak kusząco wyglądają^^ ;)
OdpowiedzUsuńMuszę koniecznie wypróbować, wyglądają świetnie :)
OdpowiedzUsuńPrzeszłaś samą siebie tym śniadaniem! Przecudowne:-) zrób mi takie i wyslij poczta!
OdpowiedzUsuńSam Twój opis sprawia, że można pozbyć się wszelkich wątpliwości co do pobiegnięcia do kuchni i zrobienia ich :) Wydają się naprawdę miękkie i delikatne. Boję się tylko drożdży - one naprawdę rzadko kiedy ze mną współpracują...
OdpowiedzUsuńPS: dzięki za radę! Następnym razem zrobię ze śmietaną :)
mniam
OdpowiedzUsuńkurwa, przepraszam, ale tym komentarzem przeszłaś już samą siebie
Usuńhahahaha, anielsko :D:*
UsuńJa bym już chyba wolała takie komentarze, niż te od których zalatuje na kilometr słitaśną sztucznością.
UsuńA tym śniadaniem to siadłaś mi na ambicję, bo wieki już planuję zrobienie english muffins i jakoś ciągle mi nie po drodze[w sumie to chyba stały element mojego charakteru patrząc na listę zakładek]. Potraktuję ten wpis jako mobilizację ostateczną.
a ja bym wolała komentarze, które niosą ze sobą jakąkolwiek treść intelektualną. ale to może być tylko moim pobożnym życzeniem, pewnie za dużo wymagam.
UsuńTzn. rozumiem, po prostu w moich oczach takie lakoniczne 'mniam' pozostawia nadzieję na istnienie tego intelektu, kiedy to niektóre egzaltowane wywody wręcz przeciwnie.
UsuńChociaż możliwe, że po prostu czepiam się dla zasady i nie potrafię zaakceptować faktu, że ktoś mógłby faktycznie być tak miły, gdyż sama jestem perfidnym i szczególnie dzisiaj poirytowanym osobnikiem.
okej, jedno "mniam" jest spoko, ale taki komentarz od tej samej autorki pod każdym śniadaniem rozwiewa już chyba jakiekolwiek nadzieje.
Usuńmniam
Usuń:*
UsuńOdwiedziłabym Cię z miłą chęcią ;))
OdpowiedzUsuńjak angielskie to tym bardziej je chcę! oczywiście wyjść od Ciebie nie da się bez zapisania jakiegoś przepisu - tak więc i tym razem :) dzięki!
OdpowiedzUsuńgeneralnie budyń dodaje przyjemnego posmaku i pięknego zapachu, więc naleśniki z mąką ziemniaczaną powinny wyjść, ale nie będzie takich efektów jak z budyniem ;)
OdpowiedzUsuńmuffiny bez konieczności użycia piekarnika, zapisuję ^^
wiem, że mam gdzieś zapisany przepis na nie, bo bardzo chciałam je kiedyś zrobić, ale porcja była zbyt wielka, a mi się zmniejszać nie chciało ;p (jestem zbyt leniwa na np. przeliczanie ile tego czy tamtego użyć ;)) teraz już nie będę musiała tego robić, pozwolę sobie skorzystać z Twojego ;)
OdpowiedzUsuńpodoba mi się określenie diabelsko dobre ;)
Bu, nie dobra Ty. Własnie miałam na nie chęć i chciałam je zrobić na dniach. :(
OdpowiedzUsuńAle cieszę się w sumie, że mnie uprzedziłaś, bo piękne Ci wyszły!
Właśnie muszę zrobić te angielskie muffiny :) Wyglądają mega!
OdpowiedzUsuńo jaaa ! ale okrąglutkie, obłedne !:)
OdpowiedzUsuńhej, chciałam zapytać ile na tę porcję potrzeba mi świeżych drożdży - wiesz może?
OdpowiedzUsuńbyłabym cholernie wdzięczna, bo suszonych drożdży u mnie brak, a muffiny nęcą ; )
myślę, że na taką ilość mąki wystarczy 10 g świeżych drożdży. (;
Usuńbardzo dziękuję - Ola ;)
Usuń