Kawowy omlet biszkoptowy z kremem śmietankowym, malinami i tartą gorzką czekoladą
Dawno nie było tutaj przepisu z prawdziwego zdarzenia.
Lubicie tiramisu? Ja nie lubiłam, bo przyznam szczerze - po prostu nigdy go nie jadłam. Od teraz jestem jednak jego zdecydowaną fanką. Jedząc to śniadanie naprawdę czułam się tak, jakbym jadła najlepszy deser! Który zresztą wbrew pozorom mimo sporego zaangażowania miksera okazał się wcale nie być taki pracochłonny, jak mogłoby się to wydawać.
OMLET TIRAMISU
20 g mąki pszennej pełnoziarnistej
łyżka kawy o smaku amaretto (albo po prostu
zwykłej rozpuszczalnej)
szczypta soli
25 ml śmietany 30%
30 g mascarpone
+maliny i starta gorzka czekolada do podania
Krem przygotowałam wieczorem, by schłodzić go w lodówce, ale można to zrobić zaraz przed podaniem. Śmietanę ubijam mikserem na dużych obrotach na sztywno, dodaję mascarpone i zmniejszając obroty miksuję jeszcze przez krótką chwilę, jedynie do uzyskania kremu o jednolitej konsystencji. Białka oddzielam od żółtek. Żółtka rozcieram w miseczce z kawą rozpuszczalną, dodaję mąkę i mieszam dopóki nie znikną grudki. W osobnej miseczce ubijam białka ze szczyptą soli na sztywną pianę. 1/3 przekładam do miski z żółtkami i miksując na średnich obrotach łączę je ze sobą. Następnie przekładam kolejną 1/3 piany, teraz mieszając już łyżką. Na koniec dodaję pozostałą pianę i znowu delikatnie łączę ze sobą wszystkie składniki. Masę wylewam na natłuszczoną patelnię i smażę pod przykryciem na małym ogniu przez mniej więcej 5 minut, dopóki omlet całkowicie się nie zetnie. Podważam go łopatką i zsuwam na talerz, po czym przewracam na patelnię na drugą stronę. Smażę już bez przykrycia przez kolejne 3-4 minuty, po czym zdejmuję go z ognia, ale wciąż pozostawiam omlet na nagrzanej patelni. Kiedy patelnia lekko ostygnie, przekładam go na talerz (dzięki temu nie opadnie ani trochę i będzie naprawdę puszysty!). Smaruję połowę przygotowanym kremem, następnie układam na nim maliny i posypuję startą na tarce o najmniejszych oczkach gorzką czekoladą (użyłam 70%). Składam omlet na pół i rozkoszuję się cudownym smakiem tego prawie-deseru. (;
tyle kalorii:( nie dla mnie
OdpowiedzUsuńaż specjalnie policzyłam. :D 563 kalorie ze wszystkimi dodatkami, zawsze można zjeść tylko pół i być do końca dnia na liściu sałaty.
Usuńja uznaję wszystkie śniadania - zawsze można zrobić dodatkowe ćwiczenia ahahahaha :D
Usuńmożesz być pewna, że wiele osób nie zgapi od Ciebie śniadania :D
OdpowiedzUsuńświetny pomysł na omlet :)
jak mi przykro. :( :D
UsuńJa jakoś nie przepadam też za tiramisu, ale takie omletowe muszę spróbować :) Po opisie stwierdzam, że smakował obłędnie :D
OdpowiedzUsuńuwielbiam takie "deserowe" śniadania! a omlet jak najbardziej trafia w moje gusta, bo tiramisu lubię pod każdą postacią ;-)
OdpowiedzUsuńKiedyś deserem na śniadanie były dla mnie tosty z dżemem/nutellą, albo jogurt z pokruszonym ciastkiem, a to dopiero teraz dzięki dołączeniu do blogosfery jem desery z prawdziwego zdarzenia.
OdpowiedzUsuńWiem, że się powtarzam i słyszałaś to pewnie milion razy, ale dziękuję Ci bardzo, że dzielisz się z nami tymi wszystkimi cudownymi przepisami. :)
ha, też dziś miałam deser for one na śniadanie ;) ale ja za tradycyjnym tiramisu nie przepadam, bo nie lubię smaku kawy. za to różne wariacje na jego temat owszem
OdpowiedzUsuńJa też jakoś średnio lubię klasyczne tiramisu, a to przez obecność mascarpone, który smakuje jak masło... Owszem, lubię masło - na kanapce, w ciasteczkach maślanych, ale nie w tak 'ordynarny' sposób w jaki prezentuje się w tiramisu, albo ja mam mega wyczulony smak:p
OdpowiedzUsuńAle wariacje na temat tego deseru czy to w plackach, czy omletach, czy ciastach - szalenie lubię:)
Lubię tiramisu, ale tylko jako smak lodów..inaczej nie przepadam z nim. Chociaż możliwe, że spróbuję jako dodatek do omleta! :)
OdpowiedzUsuńuwielbiam aromat kawy :) mniami!
OdpowiedzUsuńTwoje dzisiejsze śniadanie wymiata! :D
OdpowiedzUsuńŚwietnie się prezentuje i niewątpliwie tak smakuje :)
Jak to dobrze, że nie usmażyłam dziś omletu, bo mój przy Twoim by się schował ze wstydu :D MNIAM!
OdpowiedzUsuńnic mi się tu nie nasuwa prócz cytuję '...a w lodówce pusto!' kłamczuchu:D:*
OdpowiedzUsuńhaha, mascarpone i śmietana stały tam od dawna, jajka są zawsze, a maliny musiałam zjeść, bo by w końcu zapleśniały. :D przyjemne z pożytecznym!
UsuńCoś czuję, że to było genialne. :p
OdpowiedzUsuńmusiało być cudowne <3
OdpowiedzUsuńTiramisu jadłam raz w życiu, ale chętnie powtórzyłabym to w omlecie :D
OdpowiedzUsuńprawie jak tort :)
OdpowiedzUsuńFanką tiramisu jestem, więc teraz intryguje mnie omlet w takiej kompozycji. :)
OdpowiedzUsuńty jesteś niezastąpiona z pysznymi pomysłami na śniadania *-* tiramisu !! już wieki nie jadłam, a twój przepis na jedną porcję z pewnością wykorzystam :) mniam !
OdpowiedzUsuńdlaczego ty mi to robisz... jezus maria, ja kocham tiramisu całym sercem, to jakie to musiało być dobre... *.*
OdpowiedzUsuńPun intended?XDXXD
UsuńGdybym tylko miała maliny i mascarpone... Jadłabym :D
OdpowiedzUsuńświetny pomysł na śniadanie, czemu sama nie wpadłam na taka poranną rozpustę:)
OdpowiedzUsuńNie wiem czy widziałaś ten nagłówek ale dla mnie jest identyczny jak Twój?
OdpowiedzUsuńhttp://inlovewithbreakfast.blogspot.com/
chyba jutro idę po mascarpone :D tiramisu to mój ukochany deser - najbardziej lubię taki bez owoców, z mocno nasączonymi biszkoptami i duużą ilością kremu ♥ ale taka śniadaniowa wersja musiała byc świetna!
OdpowiedzUsuńkocham tiramisu!! Zwłaszcza od kiedy mam calutką (no, już nie... ) butlę amaretto :D
OdpowiedzUsuńŚwietny omlet, chodź i mi zrób taki :*
mega! ale nie lubie kawy haha
OdpowiedzUsuńKocham kawę, uwielbiam omlety, mam słabość do śmietanki i mascarpone. Wniosek jeden - czas zrobić ten omlet, ot co. ;)
OdpowiedzUsuń<3
OdpowiedzUsuńach rozmyślam ostatnio o tym by dać tiramisu jeszcze jedną szansę, bo za pierwszym razem jakoś mi nie posmakowało, teraz coś mi się wydaje, że dostani tą szansę najpierw taki omlecik, a potem się zobaczy ;)
OdpowiedzUsuńTiramisu na śniadanie ? Jestem za!
OdpowiedzUsuńBOŻE JAKIE CUDOOOO ! jutro na śniadanie robie OMLET BISZKOPTOWY :p
OdpowiedzUsuń