Pełnoziarnisty cobbler z jabłkami i syropem klonowym
vegan: maślanka -> jogurt sojowy, masło -> olej roślinny
vegan: maślanka -> jogurt sojowy, masło -> olej roślinny
A oprócz Janusza mam dla Was jeszcze przepis na cobbler, czyli typowo amerykański deser. Szał na niego wśród śniadaniowców zapoczątkował mój ulubiony, niezastąpiony duet Siaśka&Sylwia; w końcu dotarł i do mnie!
COBBLER JABŁKOWY
(1 porcja)
duże jabłko (ja użyłam jednego małego
i połowy drugiego, które było obite)
i połowy drugiego, które było obite)
60 g mąki pszennej pełnoziarnistej
20-30 ml maślanki (w zależności, czy
używacie płynnego słodzidła)
używacie płynnego słodzidła)
20 g zimnego masła
łyżeczka syropu klonowego*
łyżeczka syropu klonowego*
pół łyżeczki sody oczyszczonej
szczypta soli
Mąkę i pokrojone w kostkę masło rozcieram ze sobą palcami, a gdy dokładnie się ze sobą połączą, dodaję szczyptę soli, sodę oczyszczoną, i stopniowo dolewam maślanki, by uzyskać gęste ciasto, które można wyrabiać dłońmi. Zagniatam je przez chwilę, by było gładkie i miękkie. Ciasto można wstawić na czas nagrzewania piekarnika i przygotowywania jabłek do lodówki albo nawet zamrażarki (ja tak zrobiłam, a po wyjęciu szybko zagniotłam je jeszcze raz), wtedy po upieczeniu będzie bardziej chrupiące. Umyte jabłka kroję w ćwiartki, a następnie pionowo na cieńsze plastry. Układam je na dnie kokilki, po czym zalepiam ciastem, urywając po kawałku. Wstawiam do piekarnika nagrzanego do 200 stopni i piekę przez pół godziny.
*nie słodziłam mocno ciasta, bo podałam cobbler z syropem klonowym; jeżeli pominiecie jego dodatkowe dosładzanie, warto bardziej posłodzić samą masę
Mąkę i pokrojone w kostkę masło rozcieram ze sobą palcami, a gdy dokładnie się ze sobą połączą, dodaję szczyptę soli, sodę oczyszczoną, i stopniowo dolewam maślanki, by uzyskać gęste ciasto, które można wyrabiać dłońmi. Zagniatam je przez chwilę, by było gładkie i miękkie. Ciasto można wstawić na czas nagrzewania piekarnika i przygotowywania jabłek do lodówki albo nawet zamrażarki (ja tak zrobiłam, a po wyjęciu szybko zagniotłam je jeszcze raz), wtedy po upieczeniu będzie bardziej chrupiące. Umyte jabłka kroję w ćwiartki, a następnie pionowo na cieńsze plastry. Układam je na dnie kokilki, po czym zalepiam ciastem, urywając po kawałku. Wstawiam do piekarnika nagrzanego do 200 stopni i piekę przez pół godziny.
*nie słodziłam mocno ciasta, bo podałam cobbler z syropem klonowym; jeżeli pominiecie jego dodatkowe dosładzanie, warto bardziej posłodzić samą masę
janusz jest mega, a Ty jesteś śliczna! ;)
OdpowiedzUsuńśniadanie pycha;)
Janusz jest mega przystojny :D
OdpowiedzUsuńA śniadanie też sie nieźle prezentuję !
Nominowałam Cię do Liebster Blog więc będzie mi miło jak odpowiesz :)
zrobię to na pewno, jak znajdę tylko chwilkę czasu. :)
UsuńAle z Was fajna para! :)
OdpowiedzUsuńJanusz jest mega! Ja też mam swój noclegowy zwierzyniec, ale zdecydowanie... mniejszych gabarytów^^:)
OdpowiedzUsuńJanusz<3 i tyle w tym temacie!
OdpowiedzUsuńAle przystojniak ;D
OdpowiedzUsuńCobbler wygląda rewelacyjnie, gdy pierwszy raz spojrzałam na zdjęcie myślałam, że to coś po bezą :P
Janusz wymiata:) Fajnie Cię zobaczyć:)
OdpowiedzUsuńJesteś śliczna... :) A Janusz wymiata :D
OdpowiedzUsuńcześć Janusz!
OdpowiedzUsuńjanusz (z lekkim opóźnieniem co prawda :D) odpowiada: cześć!
Usuńśniadanie genialne, ale to Janusz zdobył dziś me serce :D
OdpowiedzUsuńten Twój Janusz to mega ciacho ;> i Ty też jesteś prześliczna!
OdpowiedzUsuńOdważę się zauważyć, że zarówno Janusz jak i ty wyglądacie razem prześlicznie, kwitnąco i na wypoczętych po wspólnie spędzonej nocy :)
OdpowiedzUsuńNie wiem, co ci tak pozytywnie służy, ale chcę na to przepis!
może to ten cobbler. :D naprawdę ślicznie dziękuję, zaraz się chyba zarumienię!
Usuńja też mam takiego misiaka, tylko mój jeszcze chyba gorzej się nazywa, bo Parófka :))
OdpowiedzUsuńa może to bracia z jednego miotu?! :D
Usuńdzisiejsze śniadanie bardzo, ale to baaardzo mi się podoba :) muszę niedługo wypróbować :)
OdpowiedzUsuńładnie razem wyglądacie ;P
Tak, oboje z Januszem wyglądacie bardzo ładnie :D
OdpowiedzUsuńA cobbler to kolejna rzecz, którą muszę zrobić ; )
pasujecie do siebie :)
OdpowiedzUsuńwybawiłaś mnie tym śniadaniem, ciągle dziś rano myślałam o takim i jest !! pychotka *-*
Za ten cobbler zabieram się od bardzo dawna ale Twoje dzisiejsze zdjęcia zachęciły mnie do przygotowania go w najbliższym czasie :) A Janusz to zdecydowanie mężczyzna idealny :D Zazdroszczę takiego!
OdpowiedzUsuńJej, ale jesteś śliczna, masz cudowną urodę i niesamowite włosy!
jak dla mnie to jedyny mężczyzna za którym skoczyłabym w ogień <3
OdpowiedzUsuńNo w końcu jest i Janusz! :D
OdpowiedzUsuńpozdrów babcię ode mnie :*
OdpowiedzUsuńTaki facet to prawdziwy skarb :D A śmierdzący oddech nie budzi Cię o poranku :P Śliczna z Ciebie dziewczyna :)
OdpowiedzUsuńTakiego mężczyzny to tylko pozazdrościć ^^
OdpowiedzUsuń+ pyszny cobbler i jest git :)
Jesteś na prawdę bardzo ładna :)
OdpowiedzUsuńCobbler z resztą też niczego sobie, ślinka cieknie.
Gdzie poderwałaś tego przystojniaka? Może ktoś Ci go dał?
OdpowiedzUsuńhaha, mama tak o mnie dba! kilka lat temu dostałam go bodajże na dzień dziecka.
UsuńNo wreszcie Janusz! Cóż.. szkoda, że zajęty, bo bym rwał!
OdpowiedzUsuńMoże ja też w końcu skuszę się na Cobbler, bo wygląda smakowicie! Chyba, że mi zrobisz!
ale to musisz wpaść, bo na poczcie mogliby zjeść!
Usuńidę robić to cudo! a zamiast świeżych jabłek użyję takich ze słoiczka, które robiłam zeszłej jesieni, aaa i dodam sobie cynamon i zrobię do tego kawę :> idealny duet na tę zimną i smutną aurę za oknem :)
OdpowiedzUsuńa jutro biorę się za Twoje jagodzianki imienniczko :*
o, to na pewno będzie równie smacznie, o ile nie bardziej! i jak tam jagodzianki? (;
Usuńpo pierwsze primo: to ja jestem mężczyzną Twojego życia.
OdpowiedzUsuńpo drugie primo: Ty wyglądasz apetyczniej na tym zdjęciu, niż ten cały cobbler
!
jak dobrze, że przypomniałeś mi o tym komentarzem! teraz już nie mam wątpliwości, kto nim jest. :*
UsuńTo nie moim!?
UsuńJestem zazdrosna!;<
haha, moja przyjaciółka ma takiego samego :DDD
OdpowiedzUsuńPasujecie do siebie z Januszem :DD
Ale apetycznie wyrósł!
no tak, janusz wyrósł, bo dobrze go karmię... :DDDD
Usuńno no no, Janusz to niezły przystojniak. :OO
OdpowiedzUsuńa Ty - jaki lachon z Ciebie, wow! :D
kurcze, taki cobbler to chyba dobra rzecz, muszę kiedyś spróbować bankowo :D
Takiego mężczyznę to bym chciała :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
pycha:)
OdpowiedzUsuńZauważyłam, że używałaś jogurtu bałkańskiego. Wielbię go i szukam lepszego sposobu na jego zużycie, niż bezkarne wyjadanie go z górą sezonowych owoców. :D Znalazłaś dla niego jakieś genialne zastosowanie podczas swoich kulinarnych eksperymentów? zastosowałam go raz do cukiniowych placków, niestety dla mnie to marnotrawienie jego smaku, chociaż jako nadzienie do omletu z groszkiem się sprawdził doskonale... Może wpadłaś na jakieś super połączenie smaków?
OdpowiedzUsuńplackom na pewno dodaje świetnej konsystencji, więc moim zdaniem nie jest to żadne jego marnotrawienie. (; a zawsze można podać go z jego dodatkową porcją, by cieszyć się smakiem jogurtu. ja też jestem raczej zwolenniczką jego wyjadania z kubeczka, dopóki nie zacznie świecić dnem, natomiast według mnie świetnie sprawdza się też jako dodatek do pilafu, np. z kalafiorem. aż takiego dużego doświadczenia z nim chyba nie mam, żeby móc polecić jakieś inne sposoby na jego użycie.
Usuńświetny pomysł, bardzo inspirujący :)
OdpowiedzUsuńMyslę, że polubili by się z moim Stefanem ;)
OdpowiedzUsuńO Jezusie, ale jesteś ładna *.*
OdpowiedzUsuń