Wiśnie zapiekane w koglu moglu
Właściwie to nie powinnam nazwać tego nutą dekadencji, a całą pięciolinią. Lekko kwaśne wiśnie kontrastujące ze słodkim do bólu koglem moglem - z wierzchu przypieczonym, wewnątrz wciąż płynny, z sokiem wypływającym z zapiekanych owoców przechodzący w aromatyczny syrop. Wspomnienie dzieciństwa, a do tego brak ochoty na cokolwiek słodkiego do końca dnia w pakiecie. I moja ochota na kogel mogel w końcu zaspokojona.
Bezwartościowe, ale czasem przecież można.
(1 porcja)
200 g wiśni (albo innych
ulubionych owoców)
3 żółtka
3 płaskie łyżki cukru
trzcinowego (do żółtek
dodałam 2,5 łyżki,
a pozostałym cukrem
obsypałam same wiśnie)
szczypta soli
Nastawiam piekarnik na 200 stopni. Wiśnie pozbawiam pestek i ściśle układam na dnie kokilki. Żółtka umieszczam w kubku, dodaję cukier trzcinowy i odrobinę soli i ubijam trzepaczką do jajek, dopóki masa nie będzie gładka i puszysta. Wylewam kogel mogel na wiśnie, pokrywając je równomierną warstwą. Wstawiam do nagrzanego piekarnika na 10 minut, by masa zarumieniła się z wierzchu.
szczypta soli
Nastawiam piekarnik na 200 stopni. Wiśnie pozbawiam pestek i ściśle układam na dnie kokilki. Żółtka umieszczam w kubku, dodaję cukier trzcinowy i odrobinę soli i ubijam trzepaczką do jajek, dopóki masa nie będzie gładka i puszysta. Wylewam kogel mogel na wiśnie, pokrywając je równomierną warstwą. Wstawiam do nagrzanego piekarnika na 10 minut, by masa zarumieniła się z wierzchu.
chętnie bym się poczęstowała takim śniadaniem :)
OdpowiedzUsuńszkoda, że ja nie mam takich smaków dzieciństwa... ale przecież wszystko można nadrobić, prawda? pychota! :)
OdpowiedzUsuńCudownie opisałaś to śniadanie :) Aż zaczęłam się ślinić :D
OdpowiedzUsuńO kurde, to jest genialne w swej prostocie ;D
OdpowiedzUsuńhej, całkiem czadowe! ja nie przepadałam za koglem-moglem w dzieciństwie, ale takie zapieczone bym chyba zjadła :D
OdpowiedzUsuńdobry pomysł miałaś :D
OdpowiedzUsuńO ja cie, cudnie wygląda! :)
OdpowiedzUsuńbardzo fajny pomysł na śniadanie jak i na deser ;) ja jeszcze wisienek nie zdobyłam, nigdzie nie umiem znaleźć...
OdpowiedzUsuńCudo! *,*
OdpowiedzUsuńO tak, zdecydowanie smak dzieciństwa, ale jaki pyszny ten smak...: )
OdpowiedzUsuńbezwartościowe? chodzi Ci o śniadanie, to się nie zgodzę.
OdpowiedzUsuńA kogiel mogiel to chyba sto lat temu jadłam, pycha,
pamietam jak raz w DDTVN pani Wellman na okraglo mowila o owocach zapiekanych pod koglem moglem ;p az sama nie mogla wysiedziec hehe bo to pyszne
OdpowiedzUsuńDla mnie to nie smak dzieciństwa.. do tej pory nie jadłam takiego deseru ;p
OdpowiedzUsuńwciąż mam to w planach ;)
OdpowiedzUsuńNie rozumiem co w nim niezdrowego ? Pyszne śniadanie.
OdpowiedzUsuń