Arbuzowa komosa ryżowa z serkiem wiejskim i miodem
vegan: serek wiejski -> jogurt sojowy lub pominąć, miód -> syrop klonowy
Kiedy jakiś czas temu kupiłam swoje pierwsze opakowanie komosy ryżowej, długo nie za bardzo wiedziałam, jak się do niej zabrać. Można ugotować ją raz i zjeść z jakimiś dodatkami, można samą potraktować jako dodatek do owsianki, ale na pewno nie w nieskończoność. Długo nie mogłam znaleźć na nią sposobu, który odpowiadałby mi w stu procentach, jednak mimo wszystko po zużyciu pierwszego opakowania postanowiłam dać jej jeszcze jedną szansę i kupić kolejne. Wtedy przygotowałam pomidorową komosę i było to odkrycie na miarę okrzyku "eureka!". Okazało się bowiem, że quinoa świetnie chłonie wszelkie smaki. Idąc tym tropem postanowiłam więc przygotować ją w podobnej wersji, ale na słodko, a przy okazji oswoić niezbyt lubianego arbuza. Swoją drogą - wiecie, jak świetnie smakuje na ciepło? Mimo wszystko nie będzie on raczej od teraz moim ulubionym owocem, ale jego wersja w duecie z kaszą zdecydowanie podbiła moje serce. Nie mogę więc nie podzielić się z Wami (banalnym co prawda (;) przepisem na dzisiejsze śniadanie!
ARBUZOWA QUINOA
300 g arbuza
70 g komosy ryżowej
szczypta soli
Z arbuza (połowa dużego plastra) usuwam pestki i rozgniatam go (najlepiej dłońmi, ale można użyć też widelca (;) w rondelku, by wydobyć z niego sok. Wsypuję komosę i stawiam rondelek na palniku. Doprowadzam kaszę do wrzenia, a następnie zmniejszam ogień i gotuję na małym ogniu przez mniej więcej 25 minut do całkowitego wchłonięcia płynu. Na koniec dosalam odrobinę do smaku. Wstawiłam ją na noc do lodówki, a rano zjadłam schłodzoną z serkiem wiejskim i miodem.
PS: Tak, widzę wszystkie komentarze, więc nie ma konieczności powtarzania ich pod każdym kolejnym wpisem. Naprawdę jestem tylko człowiekiem i czasem mam swoje powody, dla których potrzebuję chwili wytchnienia. Odpowiem na nie, kiedy tylko znajdę chwilę czasu (i minimum ochoty).
Pychota ;)
OdpowiedzUsuńNigdzie jeszcze nie dodawałam arbuza.
Widziałam tą komosę , ale jakoś nie kupiłam. Zupełnie nie wiem czy mi podejdzie. Jest do czegoś podobna w smaku ?
OdpowiedzUsuńTak samo obawiam się jej smaku :) ale wygląda rewelacyjnie:)
Usuńmnie raczej niczego konkretnego w smaku nie przypomina, smakuje po prostu jak... komosa. :D podobno ma orzechowy posmak, dla mnie za to o wiele bardziej charakterystyczna jest jej struktura i pękające ziarenka. :)
UsuńCiekawe, nawet bardzo. Nigdy nie widziałam, żeby ktoś w taki sposób łączył arbuza z jakąkolwiek kaszą. To wypróbowania :)
OdpowiedzUsuńPyszne śniadanie :D Nominowałam Cię do Liebster Blog ;)
OdpowiedzUsuńIntrygujące połączenie ^^
OdpowiedzUsuńNie zdziwi mnie, jeżeli nie będziesz chciała odpowiedzieć, ale odnoszę dziwne wrażenie, że coś złego się dzieje. Wszystko w porządku?
OdpowiedzUsuńMoże Ci się to wydać śmieszne, ale tak już jest, że jednych nawet przez internet SIĘ lubi (po prostu), a innych nie i kurcze no coś jest chyba na rzeczy :(
umiarkowanie. (; każdy ma lepsze i gorsze dni, w każdym razie dziękuję za troskę.
Usuńbo serek wiejski dobry na wszystko :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię komosę, świetnie nabiera smak od innych składników :) Lubię łączyć ją z gruszką. Nie przepadam za arbuzem ;c Ale może wypróbuję ją na pomidorowo w wersji obiadowej.
OdpowiedzUsuńFantastyczny pomysł z tym arbuzem!!
OdpowiedzUsuńTwoje śniadania są zawsze takie... oryginalne *o*
OdpowiedzUsuńNie jadłam komosy, ale zjem wszystko z arbuzem także biorę :D
OdpowiedzUsuńAkurat dzisiaj pierwszy raz jadłam tą kaszę, wiesz? :)A do ciepłego arbuza to i ja nie jestem przekonana...
OdpowiedzUsuńMuszę zrobić takie śniadanie, koniecznie! :)
Stoi w lodówce.. :D
Usuńo, i jak wrażenia smakowe? (;
UsuńPozytywnie! Bałam się, że ugotowany arbuz straci smak, ale nic z tych rzeczy. Przyjemnie słodkie arbuzowe ziarenka :)
Usuńnie nowość - pierwszy raz coś takiego widzę :D
OdpowiedzUsuńooo arbuzowo - podoba mi się, szczerze to już dawno go nie kupowałam. fajnie że podałaś z wiejskim i miodem-uwielbiam to połączenie ;)
OdpowiedzUsuńi po krzyku :D:*
OdpowiedzUsuńsame pyszności tu ;D
OdpowiedzUsuńArbuz na ciepło? Ciekawe. :)
OdpowiedzUsuńW sumie to podała go na zimno :P
Usuńale na ciepło też dobry. :D o wiele słodszy na pewno!
UsuńUrzekłaś mnie :)
OdpowiedzUsuńNie jadłam jeszcze komosy, ale trzeba w końcu spróbować. A tym arbuzem na ciepło mnie zaciekawiłaś: )
OdpowiedzUsuńCzy wy jesteście ślepe? Przecież napisała, że zjadła z lodówki...
UsuńA ja myślałam, że ta jest pomidorowa :D Ale arbuzowa, musiała być pyszna, jeszcze schłodzona z wiejskim!
OdpowiedzUsuńwygląda pysznie:)
OdpowiedzUsuńarbuz! Wieki nie jadłam, nie wiem dlaczego;/
OdpowiedzUsuńA komosy nie miałam okazji ani próbować, ani widzieć w sklepie-dziwne;/
A ja jadłam komosę i BARDZO mi smakowała, ale w wersji wytrawnej z kozim serkiem i buraczkami, ale Twoja propozycja genialna mniam!
OdpowiedzUsuńgdyby nie to, że na samą myśl o burakach mam odruch wymiotny, od razu wypróbowałabym ten patent. :D ale w sumie jest przecież mnóstwo innych warzyw!
Usuńhmm, jestem ciekawa czy to jak smakuje komosa zależy również od jej koloru. bo ja zawsze kupuję czerwoną i jestem jej wierna - właściwie sama nie wiem czemu.. ale jeśli takiej nie jadłaś to serdecznie polecam, ma lekko orzechowy posmak, nadaje się więc do wszelkich kombinacji śniadaniowych i sałatek np. z brokułem, serem w wersji niewegańskiej, z orzechami włoskimi. :)
OdpowiedzUsuńeh, przeczytałam pierwsze napisane przeze mnie zdanie.. mam nadzieję, że zrozumiesz co chciałam przekazać. przepraszam, późna pora :)
Usuńnie jadłam czerwonej, ale spotkałam się z nią w sklepie, więc może następnym razem kupię właśnie tę? (; chętnie porównam ich smaki!
Usuń