Dyniowy omlet biszkoptowy z kozim twarogiem i jogurtem
Hm. Czasem najgorsza prawda jest lepsza od najlepszego kłamstwa, prawda? A umiejętność przyznania się do niepowodzenia też jest sztuką. Tak, znów zaspałam. Po wczorajszych urodzinowych swawolach dzisiaj - nawet mimo prawie połowy kilograma indyka zjedzonego wczoraj na kolację - naszła mnie nieodparta ochota na białko, dużo białka. Chciałam więc wrócić rano do zamierzchłych początków bloga, bo omlet z dodatkiem dyni (wtedy chyba tartej) jadłam tutaj już zeszłej jesieni. Zdjęcia są jakie są, omlet jadłam jedną ręką, drugą nakładając przy tym makijaż. Ale pomimo (prawdziwego dzisiaj) porannego zamotania jednego mogę być pewna - to chyba najlepszy omlet, jaki do tej pory jadłam. Tak sycący, że jeszcze po powrocie ze szkoły nie byłam głodna (a prowiantu i tak nie miałam jak ze sobą zabrać) i chyba najgrubszy, jaki do tej pory udało mi się zrobić - choć żałuję, że zdjęcia nijak tego nie oddają, a to za sprawą dosyć wklęsłego talerzyka. Na pocieszenie z pewnością trafi jednak do ulubionych śniadań października - co do tego nie mam wątpliwości!
DYNIOWY OMLET BISZKOPTOWY
pieczonej dyni
20 g mąki pszennej
pełnoziarnistej
3 białka
żółtko
łyżeczka cukru
trzcinowego
szczypta soli
Białka ubijam mikserem na sztywną pianę ze szczyptą soli i cukrem. Zmniejszam obroty i dodaję żółtko, następnie puree, a na koniec mąkę. Miksuję tylko do momentu, kiedy składniki się ze sobą dobrze połączą. Przekładam masę na natłuszczoną nagrzaną patelnię teflonową i smażę pod przykryciem na małym ogniu dopóki boki nie będą ścięte. Następnie przewracam go na drugą stronę i smażę jeszcze chwilę już bez przykrycia. Podałam z kozim jogurtem i twarogiem.
Zrob taki dla mnie prosze <3 omlet to moje ukochane sniadanie...a takiego dyniowego sama nie zrobie, bo nie mam puree :((
OdpowiedzUsuńnie raz taki robiłam i kocham go nad życie !!!
OdpowiedzUsuńale omleeet! :)
OdpowiedzUsuńpuszysty i taaaki żółty :)
Mniam!
i tak twoje zdjęcia są piękne!
OdpowiedzUsuńpiękne jak siaśka! :* :D
Usuńu mnie też biszkoptowy omlet , ale twój powala z nóg! jest taki jesienny... dyniowy, ma piękny kolor i przede wszystkim pyszny, jak piszesz !
OdpowiedzUsuńzgadzam się z Siaśką, twoje zdjęcia zawsze są świetne :)
bożebożeboże. chcę to zjeść.
OdpowiedzUsuńzachwycam się kolorem i delikatnością! :)
OdpowiedzUsuńA z tartą dynią się uda?
OdpowiedzUsuńWygląda pysznie.
robiłam swojego czasu również taki z tartą dynią, ale ma wtedy zupełnie inną strukturę. aczkolwiek nie znaczy to, że jest mniej smaczny - po prostu wychodzi inaczej. (;
UsuńRaz zrobiłam i wyszła jakaś masakra. Z chęcią wykorzystam twój przepis, trzeba jakoś wykorzystać te 3 kg dyni ;)
OdpowiedzUsuńjezu ja czasem nie mam czasu rano białka ubić :/
OdpowiedzUsuńOmlet zrobię ! Po takich pochwałach :)
Jakbym miała sobie serwować takie sniadanie gdy zaspie... Chyba robilabym to częściej ;p
OdpowiedzUsuńo jaaaa!:) najlepiej!
OdpowiedzUsuńpiękny ma kolorek ;)
OdpowiedzUsuńco robisz z żółtkami? ;)
OdpowiedzUsuńkogel mogel!
Usuńtak, Marysia to człowiek, który nic nie marnuje! (; marnotrawstwa nie lubimy, nawet przeterminowane jemy :D
UsuńUwielbiam takie pyszne i sycące omlety! :) Piękny kolor!
OdpowiedzUsuńOj tak czasem najgorsza prawda jest lepsza od najlepszego kłamstwa..
aaale ma genialny kolor!
OdpowiedzUsuń