Pełnoziarnista cinnamon roll, zimne mleko (brak na zdjęciach)
Tak, wczoraj znowu zapomniałam o wskazówce dotyczącej dzisiejszego śniadania. Nie mam ostatnio głowy do takich rzeczy. Na szczęście w miarę szybko przypomnieliście mi o zagadce i udało mi się to nadrobić. Aleksandrze gratuluję zatem refleksu, bo jako pierwsza podała właściwą odpowiedź. Dzisiaj przedstawiam Wam więc amerykańskie cynamonowe bułeczki, które można znaleźć w tamtejszych cukierniach i nierzadko są tam konsumowane także w porze śniadaniowej. Smakowały nawet mojemu ojcu ("co to za marmolada w środku?"), więc z pewnością są warte spróbowania!
(6 dużych bułeczek)
ciasto drożdżowe
150 g mąki pszennej
typ 2000
150 g mąki pszennej
typ 500
100 ml ciepłego mleka
50 g miękkiego masła
30 cukru trzcinowego
duże jajko
łyżeczka suszonych drożdży
łyżeczka soli
nadzienie
3 łyżki cukru trzcinowego
1,5 łyżeczki mielonego
cynamonu
+mleko do
posmarowania bułeczek
Obie mąki przesiewam do miski, dodaję masło, cukier (można go też rozpuścić w mleku, by lepiej wyrabiało się ciasto; jeżeli używacie świeżych drożdży, i tak będzie to konieczne), drożdże i sól, wbijam jajko i mieszam wszystkie składniki łyżką. Stopniowo dolewając mleka zaczynam wyrabiać ciasto dłońmi. Robię to przez 10 minut, dopóki nie będzie gładkie i elastyczne. Z ciasta formuję kulę, umieszczam je w misce i przykrywam szmatką, odstawiam w ciepłe miejsce do wyrośnięcia na godzinę. Kiedy ciasto podwoi swoją objętość zagniatam je ponownie i rozwałkowuję z niego prostokąt o wymiarach mniej więcej 30x40 cm (nie mierzyłam, to totalnie na oko) i grubości 3/4 cm. Na rozwałkowane ciasto wysypuję cynamon wymieszany z cukrem trzcinowym i równomiernie rozprowadzam po całej jego powierzchni, zachowując dwucentymetrowy odstęp w miejscu, gdzie będzie kończyć się cynamonowa roladka. Dociskam nadzienie dłońmi, a następnie zwijam ściśle płat ciasta. Kroję je nożem co 5 cm, układając kawałki ciasta na blasze wyłożonej papierem do pieczenia. Smaruję bułeczki mlekiem ze wszystkich stron, dodatkowo posypałam je jeszcze z wierzchu odrobiną cukru. Odstawiam cynamonki na następną godzinę do kolejnego wyrośnięcia. Napuszone bułeczki wstawiam do piekarnika nagrzanego do 180 stopni i piekę je przez 15 minut, po wyjęciu studzę na kratce.
No nie, a ja chciałam zgadnąć, co to będzie na dzisiejsze śniadanie:)
OdpowiedzUsuńJak zwykle pysznie!
Genialnie wyglądają!
OdpowiedzUsuńco za śniadanie <3 skorzystam z przepisu :)
OdpowiedzUsuńTe ślimaczki to przepis kultowy mojego wujka ze Szwecji:-)
OdpowiedzUsuńSam zapach wywołuje u mnie tyle wspomnień... :-)
haha, wiedziałem:D
OdpowiedzUsuńpierwszy zgadłem!
hehe dobre zawijańce :))
OdpowiedzUsuńCynamon dobry nawet w lato, nie? Zgadzam się ;)
OdpowiedzUsuńTak sądziłam, że to będą cinnamon rolls :) Sama jeszcze nigdy ich nie robiłam, a i się nie zanosi, biorąc pod uwagę awersję do drożdży. Bierzesz pod uwagę wysyłkę? :P
OdpowiedzUsuńale zrobiłaś idealne slimaczki, smakowicie wyglądają :)
OdpowiedzUsuńStawiałam albo na nie albo na brownies. :D
OdpowiedzUsuńkooooooooooocham! *.* ten strzelający między zębami cukier *.*
OdpowiedzUsuńO MATKO, KOCHAM JE <3 jak tylko wrócę do domu to je robię, nie ma bata!
OdpowiedzUsuńCynamonowe pyszności <3
OdpowiedzUsuńsuper, uwielbiam cynamon więc i te bułeczki by mi posmakowały :) cudnie ci wyszły, mistrzyni !! ;)
OdpowiedzUsuńomnomnomnomn.. :D zjadłabym taaakiego, oj zjadła <3
OdpowiedzUsuńKlasyka gatunku. Cynamonowego gatunku. Ale dla mnie to smak jesieni, o tej porze roku nawet cynamon nie smakuje tak dobrze, jak pochmurną, deszczową, ciemną jesienią... ♥
OdpowiedzUsuńwyglądają idealnie, rewelacja:)
OdpowiedzUsuńbardzo je lubię, ale sama jeszcze nie robiłam... JESZCZE nie robiłam :D
OdpowiedzUsuńod dawna chcę je wypróbować, ale boję się drożdży. moja współpraca z nimi nie wychodzi mi na dobre :(
OdpowiedzUsuńPróbowałam tych z Ikei i wiem że są nie dla mnie :<
OdpowiedzUsuńwygrałam haha! :D
OdpowiedzUsuńwyglądają niesamowicie, jadłam raz w życiu, we Francji (wstyd - jeździłam do Stanów co rok) i je uwielbiam, wciąż czekam aż otworzą Cinnabon w Warszawie
Wyglądają przepysznie! Jeszcze nigdy ich nie jadłam, więc chyba wypróbuję ten przepis :)
OdpowiedzUsuńchętnie bym się wprosiła, bo jeszcze nie próbowałam a z tego co piszecie muszą być pyszne :) a stanie w taki upał przy piekarniku jakoś mi się nie uśmiecha...
OdpowiedzUsuńMarmolada w środku, haha :D
pysznie wyglądają , jeśli mogę to ukradnę jednego :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam je, po prostu uwielbiam!
OdpowiedzUsuńUKRADŁAŚ TEN PRZEPIS IMIGRANTOM SPRZEDAJACYM JE W USA BY ZAROBIĆ NA OHYDNY CHLEB TOSTOWY I MASŁO ORZECHOWE DLA DZIECI.BO SĄ TAM NIELEGALNIE I IM ZASIŁEK NIE PRZYSŁUGUJE. :**** (i dobrze im tak! nie respektują prawa to nara zero zasiłku !)
OdpowiedzUsuńWyglądają przepysznie i bardzo chciałabym je zrobić, tylko ten długotrwały proces trochę mnie przeraża. Padłabym z głodu czekając na nie, albo zjadła ze dwa śniadania w międzyczasie. xd
OdpowiedzUsuńMyślisz, że można by je zrobić wieczorem, a rano tylko wyjąć z lodówki i upiec? :)